Opiekun Cracovii przed startem rundy rewanżowej zapowiedział, że jego zespołowi do utrzymania potrzebnych jest osiem wygranych. W trzech pierwszych wiosennych kolejkach Pasy zdobyły pięć punktów, co jest już niemal wyrównaniem jesiennego dorobku. Chociaż do pierwszego bezpiecznego miejsca w tabeli krakowianie tracą jeszcze sześć "oczek", niedzielne zwycięstwo z mistrzem Polski może tchnąć w nich nowego ducha. - Po takim meczu rośnie morale - nie ukrywa Szatałow.
Obie drużyny podeszły do spotkania bez kilku podstawowych zawodników. W Cracovii z powodu kontuzji nie mogli wystąpić kontuzjowani Vule Trivunović i Łukasz Mierzejewski, a grypa zatrzymała w Poznaniu Jacka Kiełba, Siergieja Kriwca i Jakuba Wilka. Dodatkowo w porównaniu z ostatnią kolejką obaj szkoleniowcy dokonali kilku niewymuszonych zmian w składzie: Jose Mari Bakero przywrócił do wyjściowej "11" Artjomsa Rudnevsa i Seweryna Gancarczyka. W Cracovii natomiast miejsce Piotra Gizy zajął Mateusz Bartczak, a z zadań defensywnych odciążony został Mateusz Klich, który dzięki temu był najlepszym graczem meczu.
W pierwszych minutach gra toczyła się pod dyktando Kolejorza, ale ani Semirowi Stiliciowi dwukrotnie lewą nogą, ani Artjomsowi Rudnevsowi dwukrotnie głową i raz lewą nogą nie udało się zmusić do dużego wysiłku Wojciecha Kaczmarka. Pasy przebudziły się po 20 minutach za sprawą Klicha. 21-letni pomocnik najpierw zagrał kapitalnie nad obrońcami Lecha do Aleksejsa Visnakovsa, do którego dośrodkowania nie udało się jednak dojść Bartłomiejowi Dudzicowi. W 27. minucie poważny błąd popełnił Manuel Arboleda, który przegrał pojedynek powietrzny z Saidi Ntibazonkizą, a Burundyjczyk z wywalczoną piłką znalazł się sam na sam z Krzysztofem Kotorowskim. Górą był jednak ustawiony wysoko przed swoją bramką golkiper gości.
Takie ustawienie zgubiło jednak "Kotora" kilkadziesiąt sekund później. W środku pola piłkę przejął Klich i przekazał ją Dudzicowi. Napastnik Pasów przed polem karnym odegrał ją z powrotem swojemu partnerowi, który zdecydował się na uderzenie z lewej nogi. Piłka odbiła się od Marcina Kikuta i mijając wysokim lobem Kotorowskiego, wpadła do poznańskiej bramki. Odpowiedź mistrzów Polski mogła być natychmiastowa, kiedy w dziecinny sposób piłkę stracił Arkadiusz Radomski, ale strzał Dimitrije Injaca obronił Kaczmarek. Kapitan Cracovii zrehabilitował się za swój błąd chwilę później, kiedy wślizgiem w polu karnym zakończył kapitalny rajd Rudnevsa między obrońcami gospodarzy. Pierwszą połowę efektowną robinsonadą zakończył Kotorowski, którego do interwencji strzałem z woleja zmusił Visnakovs. Uderzenie Łotysza poprzedził kolejny błąd Arboledy, który tym razem stracił piłkę na rzecz Dudzica.
W drugiej części gry Cracovia była cofnięta głęboko na swoją połowę i to Lech głównie operował piłką, a gospodarze ograniczali się do kontrataków. Jeden z nich mógł przynieść im podwyższenie prowadzenia, ale znów na wysokości zadania stanął Kotorowski, broniąc najpierw uderzenie Visnakovsa z narożnika pola karnego i następnie dobitkę Klicha już z linii "5". Po przerwie lechici bliscy zdobycia gola byli dopiero w 71. minucie. Z półpola przed bramkę Pasów dośrodkował Luis Henriquez, Rudnevs wyprzedził Milosza Kosanovicia, ale uderzył wprost w Kaczmarka. Na drugą dogodną okazję goście czekali do 89. minucie. Znów w roli dogrywającego wystąpił Henriquez, a ze środka pola karnego w światło bramki nie trafił Bartosz Ślusarski. Dwie minuty później Arboleda zagrał nad obrońcami Pasów do "Ślusarza", którego wślizgiem zastopował Łukasz Nawotczyński.
Po końcowym gwizdku niezadowolony z niewykorzystanych przez swoich zawodników sytuacji był Jose Mari Bakero, który właśnie indolencją strzelecką tłumaczył porażkę przy Kałuży 1: - Cracovia niczym szczególnym nas nie zaskoczyła. Mieliśmy osiem czystych sytuacji w meczu, ale nie mieliśmy szczęścia, a Cracovia je miała. Cracovia nie zasłużyła na zwycięstwo. Trener Pasów, Jurij Szatałow przekornie zgodził się z opinią hiszpańskiego szkoleniowca: - Tak, mieliśmy szczęście, ale to szczęście trzeba mieć.
Cracovia - Lech Poznań 1:0 (1:0)
1:0 - Klich 28'
Składy:
Cracovia: Kaczmarek - Struna, Nawotczyński, Kosanović, Suart - Ntibazonkiza, Bartczak, Klich (89' Boljević), Radomski, Visnakovs (89' Suworow) - Dudzic (81' Masaryk).
Lech Poznań: Kotorowski - Kikut, Arboleda, Bosacki, Gancarczyk (65' Henriquez), Injac (79' Możdżeń), Murawski - Ubiparip (65' Djurdjević), Stilić, Ślusarski - Rudnevs.
Żółte kartki: Struna (Cracovia) oraz Arboleda (Lech).
Widzów: 11936.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Oceny drużyn:
Cracovia: 4.0 - Pasy pokonały u siebie mistrza Polski 1:0, ale miały też okazje na kolejne trafienia. Czyste konto zawdzięczają natomiast świetnie dysponowanemu Wojciechowi Kaczmarkowi. Widać progres w grze drużyny Jurija Szatałowa, chociaż wiele jest jeszcze do poprawy.
Lech Poznań: 4.0 - Kolejorz nie był gorszy od Cracovii, ale nie wykorzystał żadnej ze swoich sytuacji. W drugiej połowie wypracował sobie dużą przewagę nad rywalem, ale nie potrafił tego zamienić na gole i sam nie ustrzegł się przed groźnymi akcjami Pasów.