Odra opuściła dotychczasową siedzibę, bo nie chce zapłacić MOSiR-owi 9 tysięcy złoty za wynajem obiektu. Zdaniem działaczy Odry cena jest zbyt wygórowana.
Nie przyjemną atmosferę na linii klub - miasto mogliśmy zaobserwować już podczas spotkania z Wartą Poznań. Kibice Odry nie ukrywali swoich pretensji do miasta i często swe pieśni kierowali właśnie do nich. W dodatku na stadionie zawieszono flagę: "Miejski Klub Sportowy.. Tylko z nazwy! Swoich eksmitujesz, a obcym wynajmujesz!" odnośnie całej sytuacji. Ponadto po meczu kibice przeszli pod urząd miasta i dalej protestowali.
Mimo tego, piłkarze Odry musieli się wyprowadzić z MOSiR. Teraz wszyscy czekają na kompromis na linii miasto-klub. - Przeprowadzamy tą cześć sportową, sprzęt treningowy, trenerów. Myślę, że to co akurat najważniejsze jeżeli chodzi o piłkę nożną i nie stać nas na w tej sytuacji naszej finansowej, żebyśmy mogli płacić takie kwoty za wynajem obiektów, biur, a tym bardziej, że rozmawiamy z miastem. Rozmowy idą w dobrym kierunku, rozumiemy się, że Odra ma problemy, że trzeba tutaj pomocy miasta i miasto deklaruje tą pomoc - skomentował całe zajście prezes klubu Dariusz Kozielski.
Zupełnie inaczej całe zamieszanie widzi Prezydent Miasta Wodzisław Śląski, Mieczysław Kieca: - Do wielu sytuacji nie musiało dochodzić. Od końca grudnia ubiegłego roku, było wiadomo, że jest problem z dzierżawą obiektu. Czekaliśmy na ruch. Dlaczego władze Odry dokonały tego ruchu 26 godzin przed pierwszym meczem w roli gospodarza. Traktujmy się wszyscy poważnie, no jest to trzymanie miasta pod ścianą. Poprzednie zarządy klub mówiły, już wpłacamy, już rozwiązujemy problem, byliśmy gotowi. Z dnia na dzień zmienia się zarząd klubu. Liczę, że będzie stabilny partner w postaci władz klubu - powiedział na łamach Radia 90.
Paweł Sibik, drugi trener bramkarzy Odry boi się o psychikę zawodników. Po przeprowadzce morale zespołu mogą iść znacznie w dół. - Ta sytuacja na pewno nie pomaga nam w tym, żeby to wszystko ułożyć. Mamy dużo pracy, jeżeli chodzi o psychikę chłopców, żeby tutaj podnieść ich morale, pokazać że ta sytuacja nie jest od nas zależna, oni to na pewno rozumieją. I nie chcieli by takiej sytuacji, jak my wszyscy, ale nie mamy wyjścia. Ja tu jestem już parę lat, ale takich sytuacji jak teraz nie było. To nie Odra sięgnęła dna, to chyba miasto - stwierdził.