Fatalny debiut Stokowca - relacja z meczu Polonia Warszawa - Widzew Łódź

- Mojej drużyny nie interesuje 0:0, chcemy tworzyć widowiska - zapowiadał przed swoim trenerskim debiutem nowym szkoleniowiec Polonii Warszawa, Piotr Stokowiec. W mroźną sobotę jego zespół kibicowskich serc nie porwał, po grze miernej ulegając przy Konwiktorskiej łódzkiemu Widzewowi.

Sobotnie spotkanie z Widzewem na ławce rozpoczęli Artur Sobiech, Dordre Contra, Patryk Rachwał i Janusz Gancarczyk, od początku na boisku pojawili się za to Daniel Gołębiewski, Tomasz Brzyski, Milos Adamović i młodzieżowy reprezentant Polski Paweł Wszołek. Czesław Michniewicz wśród rezerwowych posadził za to najlepszego strzelca zespołu Darvydasa Sernasa, do gry na szpicy desygnując Nikę Dzalamidze, który po meczu z Koroną Kielce sprzed dwóch tygodni z miejsca obwołany został jednym z odkryć ligowej wiosny.

Słuszność decyzji łódzkiego szkoleniowca potwierdziła pierwsza połowa, w trakcie której Gruzin raz po raz nękał defensywę Czarnych Koszul. Przed pierwszą poważną szansą stanął w 14. minucie, jego strzał z bliskiej odległości wpadł jednak w ręce Sebastiana Przyrowskiego. Kilka chwil wcześniej sam na sam z golkiperem Polonii był Riku Riski, były reprezentant Polski Finowi pokonać się jednak nie dał. Najlepszą okazję w pierwszej części gry goście mieli tuż przed przerwą - Riski zagrał na środek pola karnego do Dzalamidze, ten przegrał jednak pojedynek z Przyrowskim, nieskuteczna była także dobitka Mindaugasa Panki.

Polonia w pierwszej połowie zagrała słabo - strzałami z dystansu szczęścia szukał Łukasz Piątek, kilka razy pokazał się ambitny Wszołek. Groźnie pod bramką Macieja Mielcarza na dobrą sprawę zrobiło się dopiero po przerwie - już w 46. minucie lewym skrzydłem pociągnął Adrian Mierzejewski, piłkę na 5. metr zgrał głową Maciej Sadlok, strzał Łukasza Trałki z najbliższej odległości był jednak niecelny. Chwilę później bramkarz Widzewa z trudem obronił uderzenie z ostrego kąta Brzyskiego, a w odpowiedzi centymetrów zabrakło do szczęścia Pawłowi Grischokowi po kąśliwej próbie zza pola karnego.

Na bramkę kibice przy Konwiktorskiej czekać musieli do 70. minuty - kapitalną piłkę w pole karne posłał Panka, a Adrian Budka kontrującym strzałem nie dał żadnych szans rozpaczliwie interweniującemu Przyrowskiemu. Stracony gol podziałał na gospodarzy otrzeźwiająco, stanowisko Mielcarza ostrzeliwać zaczęli wprowadzeni na boisko po przerwie Gancarczyk i Sobiech. Polonia biła jednak głową w mur, a najbliżej szczęścia była w samej końcówce, gdy Mierzejewski atomowym strzałem obił zewnętrzną część słupka. Swoją szansę mieli też widzewiacy, w sytuacji sam na sam Przemysława Oziębałę uprzedził jednak Przyrowski.

Czarne Koszule w czterech pierwszych meczach rundy wiosennej wywalczyły ledwie punkt. Po raz ostatni Poloniści ze strzelenia bramki cieszyli się w listopadzie ubiegłego roku, gdy bramkarza GKS-u Bełchatów pokonał Daniel Gołębiewski. Sympatycy stołecznej drużyny na gola czekają już od 478 minut, a ich zespół jest tuż nad strefą spadkową. Widzew wędruje w stronę przeciwną - po pokonaniu Polonii (pierwsza wyjazdowa wygrana od siedmiu miesięcy) gracze Michniewicza wybili się z ligowych dołów i odważniej zerkają w górę tabeli.

Polonia Warszawa - Widzew Łódź 0:1 (0:0)

0:1 - Budka 70'

Składy:

Polonia: Przyrowski - Tosik, Sadlok, Jodłowiec, Brzyski, Adamović, Piątek (78' Rachwał), Trałka, Mierzejewski, Wszołek (69' Gancarczyk), Gołębiewski (56' Sobiech).

Widzew: Mielcarz - Ben Radhia, Madera, Szymanek, Dudu, Budka, Panka, Broź, Riski (88' Grzelczak), Grischok (68' Oziębała), Dzalambidze (78' Sernas).

Żółte kartki: Adamović (Polonia) - Ben Radhia (Widzew).

Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).

Oceny drużyn:

Polonia Warszawa: 2,0. Podopieczni Piotra Stokowca starali się grać ofensywnie i kontrolować przebieg boiskowych wydarzeń, na rozwiązywanie akcji ofensywnych zbrakło im jednak konceptu. Słabo grała ponadto formacja defensywna, którą raz po raz rozrywali Dzalamidze i Riski.

Widzew Łódź: 3,0. Goście w 100% zrealizowali założenia taktyczne nakreślone przez Czesława Michniewicza. Rozsądnie przyjmowali rywali na swojej połowie, by po chwili skarcić go kontratakiem bądź szybką akcją ofensywną. Bura dla Widzewiaków za kiepską skuteczność.

Źródło artykułu: