Zapachniało ekstraklasą - relacja z meczu Warta Poznań - GKS Katowice

Warta Poznań kontynuuje marsz w górę tabeli. Tym razem Zieloni pokonali GKS Katowice 2:1, chociaż zwycięstwo zapewnili sobie dopiero w ostatnich minutach. Śmiało można napisać, że podczas tego meczu zapachniało ekstraklasą. Nie tylko ze względu na doświadczonych zawodników, ale również liczbę kibiców zgromadzonych na trybunach.

Wstęp na to spotkanie był bezpłatny i na trybunach zasiadło około 20 tysięcy widzów. Od pierwszych sekund swój styl gry narzuciła Warta, która dążyła do zdobycia bramki. W 9. minucie na dobrą pozycję wychodził Zbigniew Zakrzewski, ale został powstrzymany, a Piotr Reiss nie zdążył z dobitką. Chwilę później "Rejsik" sam był bliski wpisania się na listę strzelców. Jego strzał z powietrza przeleciał tuż obok bramki. W 13. minucie po uderzeniu głową Alaina Ngamayamy piłka otarła się od poprzeczki i wyszła poza boisko.

Warta cały czas atakowała i w 24. minucie udało jej się udokumentować przewagę. Kapitalnym podaniem popisał się Piotr Reiss, a Michał Ciarkowski pokonał Jacka Gorczycę w sytuacji sam na sam. W kolejnych minutach gra toczyła się w środku pola, ale to poznaniacy kontrolowali przebieg meczu. Kolejną szansę miał Ngamayama, którego strzał po bloku obrońcy złapał golkiper gości. W końcówce słabo grający GKS mógł wyrównać. Po dośrodkowaniu z lewej strony boiska głową uderzał Tomasz Hołota i piłka po odbiciu się od słupka przeleciała wzdłuż linii bramkowej.

Drugą połowę lepiej rozpoczęli katowiczanie, którzy odrobić straty sprzed przerwy. Przez długi czas nie potrafili jednak poważniej zagrozić bramce Andrzeja Bledzewskiego. W 64. minucie odważnie w pole karne wpadł Bartosz Karwan, ale uderzył mocno i niecelnie. W odpowiedzi wynik podwyższyć mogli gospodarze. Zbigniew Zakrzewski minął Gorczycę, ale źle zagrywał do jednego z partnerów i piłkę przejął asekurujący bramkarza obrońca.

W 70. minucie goście osiągnęli swój cel i doprowadzili do wyrównania. Po ładnym rozegraniu piłki w pole karne wpadł rozgrywający dobre zawody Tomasz Hołota i uderzeniem w długi róg pokonał Bledzewskiego. Warta rzuciła się do ataków, ale w końcowych fazach akcji traciła piłkę. W 87. minucie udało się jednak odzyskać prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Reissa, piłkę wybili obrońcy, ale z lewej strony mocno wstrzelił ją jeden z Warciarzy. Futbolówka trafiła pod nogi niepilnowanego Pawła Iwanickiego, który ją przyjął, przełożył sobie na lewą nogę czym zmylił obrońców oraz bramkarza i trafił do pustej bramki zapewniając Zielonym kolejne trzy punkty. Warto odnotować, że "Ajwen" na boisku pojawił się trzy minuty wcześniej.

Warta Poznań - GKS Katowice 2:1 (1:0)

1:0 - Ciarkowski 24'

1:1 - Hołota 70'

2:1 - Iwanicki 87'

Składy:

Warta Poznań: Bledzewski - Kieruzel, Bartkowiak, Jasiński, Koszmik, Ngamayama, Marciniak (72' Scherfchen), Gajtkowski, Reiss, Ciarkowski (76' Białożyt), Zakrzewski (84' Iwanicki).

GKS Katowice: Gorczyca - Sokołowski, Szala, Jacek Kowalczyk, Olkowski, Chwalibogowski (67' Mazurkiewicz), Cholerzyński, Karwan, Sadowski (46' Dziedzic), Hołota, Pitry.

Żółte kartki: Wojciechowski, Marciniak, Scherfchen (Warta) oraz Szala, Sadowski, Jacek Kowalczyk, Sokołowski, Dziedzic (GKS).

Sędzia: Piotr Siedlecki (Legionowo).

Widzów: 20000.

Źródło artykułu: