Bartosz Ślusarski: Przekonaliśmy się już, że dobra gra nie zawsze musi dawać punkty

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Lech nie zagrał w sobotę olśniewająco, ale zwyciężył Jagiellonię i zainkasował cenne trzy punkty. Bartosz Ślusarski przyznał po meczu, że przy dobrym wyniku łatwiej jest zaakceptować nieco słabszą grę.

- W wyjazdowym spotkaniu z Cracovią spisywaliśmy się lepiej, jednak nic nam to nie dało, dlatego mimo wszystko wolę grać mniej przyjemnie dla oka, ale osiągać korzystny wynik - przyznał Bartosz Ślusarski.

Przy okazji każdego meczu w Poznaniu jak bumerang powraca temat fatalnej murawy. Tym czynnikiem tłumaczy się często gorszą jakość widowisk. - Oczywiście nie gra się przyjemnie na takim boisku, ale nie można ciągle się tym zasłaniać. Nie wypadliśmy najlepiej także dlatego, że Jagiellonia postawiła nam trudne warunki. Rywale dobrze konstruowali akcje, mieli groźnych napastników i kilka razy nas postraszyli. Na szczęście to my zdobywaliśmy bramki - dodał 30-letni zawodnik.

Jak lechici odbierają słabą postawę Jagiellonii? To w końcu jeden z ich głównych konkurentów w walce o czołowe lokaty. - Akurat w sobotę białostoczanie pokazali się z niezłej strony i udowodnili, że wcale nie są w takim dołku, jak sugerowano w mediach. Myślę, że jeśli w kolejnych spotkaniach Jaga zagra na podobnym poziomie, to może napsuć krwi każdemu - zakończył Ślusarski.

Były piłkarz Cracovii początku rundy wiosennej nie mógł zaliczyć do udanych. Słabo wypadł w domowym spotkaniu z SC Bragą i trener Jose Maria Bakero nie postawił na niego ani w pierwszym meczu 1/4 finału Pucharu Polski, ani też w rewanżowym pojedynku 1/16 finału Ligi Europejskiej. Później jednak "Ślusarz" powrócił do składu Kolejorza i zdobył dwa gole (jednego w lidze oraz jednego w rewanżowej potyczce z Czarnymi Koszulami).

Źródło artykułu:
Komentarze (0)