Amir Spahić, bośniacki obrońca Śląska Wrocław od spotkania z Cracovią ma problemy zdrowotne. Wtedy to po starciu z jednym z rywali nabawił się urazu żeber. Piłkarz do tej pory nie wyleczył jeszcze kontuzji. - Muszę powiedzieć, że na razie jest średnio. Żebra jeszcze bolą, dopiero minęły dwa tygodnie. Chyba musi się jeszcze kość zrosnąć. Taka kontuzja trwa około miesiąca - powiedział Spahić po spotkaniu z Lechią Gdańsk, które to obserwował z wysokości trybun.
- Pozostały mi jeszcze dwa tygodnie. Na Lecha myślę, że jeszcze nie będę gotowy. Straciłem trochę formy, będę musiał potrenować, żebym był w pełnej dyspozycji. Wydaje mi się, że po meczu z Lechem będę już maksymalnie gotowy. Daj Bóg, żeby tak było - dodał.
Amir Spahić podczas jednego z meczów sparingowych / fot. Jakub Piasecki
Pod nieobecność Spahicia do podstawowego składu WKS-u wskoczył Mariusz Pawelec i jak na razie prezentuje się bardzo dobrze. - Mariusz Pawelec jest w dobrej formie, naprawdę. Muszę powiedzieć, że w defensywnie bardzo dobrze to wygląda. Robi wszystko, czego trener od niego wymaga - mówi Bośniak o koledze z drużyny.
W ostatnim spotkaniu wrocławianie pokonali Lechię Gdańsk i podtrzymali passę meczów bez porażki. - To bardzo boli, że grę kolegów muszę obserwować z trybun - bardziej niż żebra. W pierwszej połowie drużyny zagrały na zero, brakowało agresji, ale w drugiej części spotkania wiedziałem, że nam jedna bramka by wystarczyła do zwycięstwa. Lechia nie miała żadnej okazji stuprocentowej - podsumował sobotnie wydarzenia na boisku Amir Spahić.