Szatałow objął Cracovię 31 października, kiedy zespół zajmował ostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy i po 11 kolejkach miał na koncie ledwie cztery punkty. W dziewięciu rozegranych pod wodzą Szatałowa meczach Pasy zdobyły 12 punktów i są blisko opuszczenia strefy spadkowej.
- Przed przyjściem tutaj przestrzegano mnie, że w Cracovii ciężko się pracuje. Nie ukrywam, że był taki sygnał, ale na dzień dzisiejszy sprawdziło się to może w dziesięciu procentach. Początek był na pewno bardzo trudny, były wzajemne komplikacje, ale z biegiem czasu wszystko się unormowało i na dzień dzisiejszy - nie wiem jak będzie dalej - współpraca jest dobra - komentuje Szatałow i dodaje: - Na dzień dzisiejszy nie mogę tego potwierdzić, ale zwracano mi uwagę na wiele elementów. Na przykład na współpracę z dziennikarzami, z moim przełożonym i tak dalej, i tak dalej... Mówili, że tutaj szatnia była "ciężka", że z każdej strony można spodziewać się problemów.
Trener Cracovii przekonuje, że podjął się pracy przy Kałuży 1 właśnie ze względu na wyzwanie jakim było wyciągnięcie drużyny z samego dna tabeli: - Podpisując kontrakt na dwa lata na pewno podjąłem ryzyko, że w przypadku spadku Cracovii będę pracował w pierwszej lidze. Żaden trener, który pracuje w ekstraklasie, nie jest zainteresowany pracą w pierwszej lidze. Podjąłem to ryzyko, bo chciałem udowodnić sobie, że potrafię pracować w trudnych warunkach. Raz żyjemy i mógłbym nigdy w życiu nie dostać zespołu, który by po dziesięciu kolejkach miał tylko cztery punkty. To była katastrofalna sytuacja i jeśli mi się uda uratować zespół przed spadkiem, to uznam to za duży plus w mojej pracy trenerskiej.