- Przy pierwszej bramce byłem zasłonięty, ale zgoda, biorę winę na siebie. Za późno zareagowałem. Przy drugiej, podobnie jak i przy pozostałych interwencjach, nie mam sobie nic do zarzucenia - powiedział dla Przeglądu Sportowego Sebastian Małkowski.
Bramkarz Lechii podkreśla, że po meczu nikt nie miał do niego pretensji za wpuszczone bramki. W szatni dominowała opinia, że reszta zespołu nie pomogła mu w debiucie w reprezentacji. Małkowskiego w obronę biorą również trenerzy gdańskiego klubu. - Nie wiem, dlaczego z Sebastiana próbuje się zrobić kozła ofiarnego przegranej na Litwie. Ja i trener bramkarzy nie straciliśmy do niego zaufania - mówi na łamach Przeglądu Sportowego Tomasz Kafarski, trener Lechii.
Jeszcze dalej idzie Dariusz Gładyś, trener bramkarzy Lechii, który twierdzi, że obwinianie Małkowskiego miało odwrócić uwagę od głębszego problemu, jaki ma kadra Franciszka Smudy.
Małkowskiemu bardzo zależy na występie w piątkowym meczu z GKS Bełchatów. Trenerzy nie podjęli jeszcze decyzji, kto z dwójki Małkowski - Paweł Kapsa, stanie między słupkami bramki Lechii. Małkowski swoim występem chciałby udowodnić przydatność do kadry.
Źródło: Przegląd Sportowy