Marcin Ziach: Start rundy wiosennej jest w Twoim wykonaniu taki, jakiego oczekiwałeś?
Tomasz Hołota: Dobrze przepracowałem zimowy okres przygotowawczy i już w pierwszych kolejkach byłem gotów do gry na sto procent. Pierwsze mecze rozpoczynałem na ławce rezerwowych, ale od meczu z Wartą wskoczyłem do wyjściowej jedenastki i myślę, że mogę być ze swojej gry w pierwszych kolejkach zadowolony. Cieszy przede wszystkim to, że omijają mnie kontuzje.
W rundzie jesiennej nie wiodło ci się tak dobrze, bo najpierw miałeś problemy z załapaniem się do kadry meczowej, a potem doznałeś kontuzji, która wyłączyła cię z gry na dłuższy okres czasu.
- Jesień rzeczywiście nie była w moim wykonaniu najlepsza. Kłopoty zdrowotne pokrzyżowały mi plany, ale teraz problemy te należą już do przeszłości i skupiam się tylko na grze. Interesuje mnie nie tylko gra w wyjściowej jedenastce, ale chcę rozgrywać całe mecze i dać drużynie z siebie jak najwięcej.
Na wiosnę jesteś jednym z motorów napędowych Gieksy. Mimo młodego wieku jesteś gotowy na to, żeby wziąć odpowiedzialność za grę drużyny na swoje barki?
- Odpowiedzialność na swoje barki może nie, ale czuję cały czas, że forma drużyny i moja zwyżkuje. Trener dobrze nas przygotował i z meczu na mecz powinniśmy wyglądać coraz lepiej. Co do mojej osoby, to chcę przede wszystkim grać jak najwięcej i swoją grą przynosić korzyść drużynie.
Coraz odważniej atakujesz też reprezentację Polski. Na razie zakotwiczyłeś w młodzieżówce.
- Na razie gram w kadrze U-20 i zobaczymy co będzie później. Na pewno bardzo chciałbym cały czas się rozwijać i iść do przodu, bo moim marzeniem, jak chyba każdego piłkarza, jest zagrać w pierwszej reprezentacji.
Trener Wojciech Stawowy mówi jasno, że jesteś zawodnikiem, który powinien kreować grę biało-czerwonych podczas Euro 2012.
- Schlebiają mi takie opinie szkoleniowca i na pewno są bardzo miłe. Zobaczymy jak się to wszystko potoczy. Na pewno będę robił wszystko, żeby tak się stało.
Przed sezonem twoje nazwisko znajdowało się podobno na listach życzeń kilku klubów ekstraklasy.
- Do mnie też te słuchy doszły, ale osobiście nikt się ze mną nie kontaktował. O tym czy faktycznie było coś na rzeczy trzeba by zapytać zarząd albo trenera Fornalaka, który wtedy prowadził naszą drużynę. Ja się transferowymi spekulacjami nie zajmuję. Skupiam się przede wszystkim na tym co jest teraz i na grze w GKS-ie Katowice, a co będzie potem zobaczymy.
Przed Gieksą spotkanie z wiceliderem z Bielska-Białej. Czeka was bardzo trudna przeprawa.
- Rywal jest naprawdę silny i podejdziemy do niego z należnym szacunkiem, ale nie mamy też za bardzo czego się bać. Na pewno nie będziemy kalkulować. Pozostaje nam wyjść na boisko i walczyć jak równy z równym.
Mózgiem Podbeskidzia wydaje się być Dariusz Kołodziej, który przed tygodniem dał swojej drużynie zwycięstwo w Wodzisławiu Śląskim. Będziesz odpowiedzialny za jego krycie?
- Szczegółów taktycznych nie będę zdradzał, bo rywal nie śpi. Na pewno jest to bardzo groźny zawodnik i będziemy musieli otoczyć go szczególną opieką.
Znacie receptę na zwycięstwo nad Góralami?
- Jesteśmy do tego meczu przygotowani bardzo dobrze zarówno pod względem taktycznym, jak i motorycznie. Podbeskidzie jak każdy zespół ma swoje słabsze strony, które będziemy chcieli wykorzystać i rywala ukłuć.
Główny cel Gieksy na ten sezon to spokojne utrzymanie?
- Cały czas walczymy o to, żeby sobie ten ligowy byt zapewnić i mimo to, że punktujemy, to w dalszym ciągu tego utrzymania nie możemy być pewni. W każdym meczu mierzymy w trzy punkty, bez względu na klasę rywala. Kiedy zapewnimy sobie byt to będziemy sobie nakreślać nowe cele. Teraz priorytetem jest spokojne utrzymanie w pierwszej lidze.
Przed startem rundy wiosennej z obozu Gieksy napływały głosy, że chcecie walczyć o miejsce w ścisłej czołówce. Dzisiaj to już nie jest waszym celem?
- Myślimy przede wszystkim o meczach, które nas czekają. Jeżeli uda nam się dopisywać po każdym z nich trzy punkty, to możemy powalczyć o czołówkę. To jednak wyjdzie samo z siebie. Przede wszystkim musimy w każdym meczu walczyć o trzy punkty i dawać z siebie wszystko. Na oceny przyjdzie czas po sezonie. Na pewno po sezonie siądziemy sobie w szatni i zastanowimy się czy pozycja, którą zajęliśmy nas zadowala czy dało się zrobić coś więcej.