Po sobotnich zawodach zawodnicy Ruchu Wysokie Mazowieckie nie kryli ogromnej radości ze zdobycia trzech punktów na trudnym terenie w Stalowej Woli. - Wygraliśmy i to jest najważniejsze. Było sporo chaosu i zamieszania na boisku. Sędzia nie panował na sytuacją na murawie. Gdybyśmy mieli rzut karny w pierwszej połowie, który był ewidentny, to wszystko mogłoby się jeszcze inaczej potoczyć. Co do czerwonej karki się nie wypowiadam, gdyż tego nie widziałem. Komplet oczek jest dla nas bardzo cenny - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl kapitan i bohater Ruchu Przemysław Kołłątaj.
Wiele kontrowersji wzbudzała praca arbitra. Zawodnicy obu ekip zgodnie stwierdzili, że sędzia nie był we najlepszej dyspozycji. Jedną z kluczowych pomyłem, która w znacznej mierze zdecydowała o wyniku była czerwona kartka dla zawodnika Stali tuż przed gwizdkiem oznajmiającym przerwę w zawodach. Również decyzja o podyktowaniu dwóch jedenastek wywołała sporo kontrowersji. - Nie widziałem sytuacji z czerwoną kartką. Z kolei rzuty karne dla nas były ewidentne i to nie podlega dyskusji. Gdyby arbiter podyktował dla nas wcześniej jedenastkę, która powinna zostać odgwizdana, to nie wiadomo jakby się ten mecz potoczył. W przewadze na pewno gra się inaczej, ale udało nam się to wykorzystać - dodał zawodnik ekipy z Podlasia.
Oba rzuty karne pewnie wykorzystał Kołłątaj. Taka sytuacja temu 34-letniemu zawodnikowi przydarzyła się po raz pierwszy, mimo tego, że jedenastki kapitan Ruchu wykonywał już wiele razy. - Nie zdarzyło się chyba, żebym miał do wykonania aż dwie jedenastki w jednym meczu. Aczkolwiek kilka takich okazji na bramkę już miałem i je wykorzystywałem. To był mój drugi i trzeci wykorzystany rzut karny w tym sezonie. Mam na razie 100 proc. skuteczność - zakończył bohater sobotnich zawodów w Stalowej Woli.