- Wynik ustaliliśmy w pierwszych 45 minutach, natomiast po przerwie już tylko dobijaliśmy leżącego na łopatkach rywala. Cieszę się, że padło tyle bramek, bo chcielibyśmy zatrzymać liczną publiczność na kolejne spotkania. Mam nadzieję, że grą, którą pokazaliśmy w sobotę, udowodniliśmy, że warto przychodzić na mecze naszego zespołu - powiedział Piotr Reiss.
Początek rywalizacji nie był jednak tak łatwy, jak wskazywałby na to wynik. Warta prezentowała się ospale, w efekcie w 34. minucie straciła bramkę po strzale głową Janusza Wolańskiego. To zdarzenie niesamowicie rozdrażniło podopiecznych Bogusława Baniaka. - Zdawaliśmy sobie sprawę jak ważny jest to pojedynek w kontekście naszej sytuacji w tabeli. Zwycięstwo dawało nam aż siedem punktów przewagi nad KSZO. Być może z tego wynikał nieco nerwowy początek. Uważam jednak, że nawet w tym fragmencie graliśmy dość dobrze. Brakowało tylko groźnych strzałów, a te, które były, obronił Tomasz Dymanowski. Bramka dla rywali padła po ładnej akcji, lecz to był efekt naszej niefrasobliwości. Dopiero po tym trafieniu zaczęliśmy grać tak jak potrafimy. Zdobyliśmy kilka goli i myślę, że nasze zwycięstwo jest w pełni zasłużone - dodał "Reksio".
W tym sezonie 39-letni napastnik strzelił siedem bramek dla Zielonych. Po raz ostatni trafił do siatki 12 marca w wyjazdowym starciu z Odrą Wodzisław.