Interwencja Boruca w ostatnim ligowym starciu z AC Ceseną została nazwana cudem. Jego zdaniem gdyby nie cuda dokonywane jak to określił, przez rodaka Papieża Wojtyły, to popularne Fiołki na pewno nie znajdowałyby się obecnie na zupełnie przyzwoitym dziewiątym miejscu w lidze.
Na łamach "Quotidiano Viola" napisano, że Polak już grając w Celtiku udowadniał, że jest jednym z najlepszych bramkarzy świata, rozgrywając znakomite partie w Lidze Mistrzów i kwotę 1,2 mln euro, za którą został oddany do Florencji uznano za śmieszną. Jaki był cel Fiorentiny w sprowadzaniu "Króla Artura"? Sebastien Frey w każdym z sezonów miał problemy zdrowotne, zawsze był narażony na kontuzje. Tak też było i tym razem, dzięki czemu Boruc bronił już w 21 kolejnych starciach, a sprowadzenie Polaka przez Pantaleo Corvino w chwili obecnej można uznać za prawdziwy majstersztyk, zwłaszcza mając na uwadze bardzo niską sumę odstępnego. Teraz należy postawić sobie pytanie, które miejsce zajmowałyby w Serie A w chwili obecnej popularne Fiołki, gdyby w tych 21 pojedynkach bronił Avramov lub pozyskany zimą Neto?
Zamiast zastanawiać się nad tym, wystarczy podać przykłady pokazujące wielkość Artura Boruca: Znakomity występ przeciwko Juventusowi Turyn (1:1), fenomenalne interwencje Polaka w konfrontacji z Chievo, czy też ostatnio świetna partia w Cesenie. Na niekorzyść naszego rodaka przemawia tylko nieudany występ na Stadio Olimpico w Rzymie przeciwko AS Romie, kiedy to po jego błędzie Giallorossi ograli Fioletowych 3:2. Fakty mówią same za siebie. Fiorentina ma szczęście, że sprowadziła Boruca, a jego samego bez cienia wątpliwości można uznać za… świętego bramkarza.
Przypomnijmy, że Boruc początkowo był we Florencji tylko rezerwowym, bowiem przegrywał rywalizację z Freyem. Po tym, jak Francuz doznał kontuzji (zerwał więzadła w kolanie) Polak zajął jego miejsce. Teraz jednak Frey wraca do zdrowia i wszystko wskazuje na to, że to nasz rodak będzie zmuszony zmienić otoczenie.