Kolejorz objął prowadzenie w 58. minucie po golu Bartosza Ślusarskiego. Górale walczyli jednak do końca i skarcili gospodarzy w 93. minucie, gdy Krzysztofa Kotorowskiego zmusił do kapitulacji Adam Cieśliński. W tym czasie na murawie przebywał już Marcin Kamiński. Co jego zdaniem było przyczyną takiej wpadki poznaniaków? - Trudno powiedzieć, dlaczego w końcówce tak bardzo daliśmy się zepchnąć do defensywy. Był taki moment, że mogliśmy podwyższyć prowadzenie. Zmarnowaliśmy jednak kilka okazji. Później się cofnęliśmy i rywale to wykorzystali. Teraz musimy skupić się na kolejnych spotkaniach ligowych, a do Pucharu Polski powrócimy przed rewanżem. Na tą chwilę nie będę dywagował, kto jest bliżej awansu.
Po ostatnim gwizdku sędziego fani Kolejorza wyrazili swoje niezadowolenie z postawy zespołu. Gospodarzy żegnały głośne gwizdy, domagano się także zwolnienia Jose Marii Bakero. Jak sygnały z trybun odebrali zawodnicy? - Nie będę wypowiadać się na temat trenera. Mamy takiego, a nie innego szkoleniowca i jest on dobry. Naszym zadaniem jest wygrywanie spotkań - oznajmił Kamiński.
Nie brakuje głosów, że za kadencji Jacka Zielińskiego Lech prezentował się znacznie lepiej. Miał swój styl i wypracowywał zdecydowanie więcej sytuacji. - Tak było, ale gdy zdobywaliśmy tytuł mistrza Polski, to mogliśmy koncentrować się tylko na lidze. Tymczasem teraz mamy jeszcze Puchar Polski, a z Ligi Europejskiej odpadliśmy dopiero niedawno. Mecze odbywają się co trzy dni i trudno powiedzieć, czy w przeszłości przy takim natężeniu też szłoby nam tak dobrze - zakończył 19-letni defensor.