Echa meczu Śląsk - Widzew: Ełkaesiak poprowadził gospodarzy

Piłkarze Śląska Wrocław wywalczyli jeden punkt w starciu z łódzkim Widzewem. W tym meczu nie odblokował się Darvydas Sernas, a Łukasz Madej, były ełkaesiak, mocno przyczynił się do tego, że wrocławianom z Widzewem udało się zremisować.

100 występ Mielcarza

Maciej Mielcarz, bramkarz łódzkiego Widzewa w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław rozegrał swój setny mecz w ekstraklasie. Mecz z drużyną z Wrocławia dla bramkarza był bardzo udany do 85. minuty czyli do momentu, w którym łodzianie stracili pierwszego gola. W samej końcówce potyczki Widzew dał sobie strzelić jeszcze jedną bramkę i tym stracił szansę na komplet punktów. Wydaje się, że żadna z bramek nie obciąża konta jubilata. Przy pierwszym golu precyzyjnym strzałem popisał się Łukasz Madej, a później golkipera z rzutu karnego pokonał Sebastian Mila. W swojej karierze Mielcarz występował między innymi w Amice Wronki i Koronie Kielce.

Ełkaesiak poprowadził Śląsk

Piłkarze Śląska w meczu z Widzewem zagrali inaczej niż w poprzednich spotkaniach. Zagrali słabiej. Sporo ożywienia do gry wrocławian wprowadziła zmiana Łukasza Madeja, który swoją karierę piłkarską rozpoczynał w ŁKS-ie. Madej w potyczce z Widzewem nie tylko strzelił bramkę, ale też wywalczył rzut karny. Pomocnik Śląska na boisku pojawił się w 56. minucie. - Widzew grał swobodnie, spokojnie, a my coraz bardziej nerwowo. Zmieniło się to od momentu wejścia na boisko Łukasza Madeja. Bardzo bym prosił, żeby nie pisać, że to był nos trenera, że wpuścił Madej, bo to był absolutnie mój błąd, że nie wpuściłem Madeja od początku - mówił już po meczu Orest Lenczyk, trener zielono-biało-czerwonych.

- Jeszcze raz powtarzam wyjście niemal smoka Łukasza łodzianina z ŁKS-u, który tym bardziej z Widzewem chciał rozegrać dobry mecz. Dopiął swego. Spowodował, że jego drużyna nie przegrała meczu, który był już prawie przegrany - dodał później doświadczony szkoleniowiec.

Pościg zakończony sukcesem

- Do 85. minuty wydawało się, że to my zgarniemy w tym meczu trzy punkty i to my będziemy zespołem, który przełamie świetną passę Śląska Wrocław. Nic nie wskazywało na to, że w ciągu pięciu minut, może dziewięciu, bo sędzia doliczył cztery minuty, stracimy to wszystko na co tak ciężko pracowaliśmy - powiedział po spotkaniu Śląska z Widzewem Czesław Michniewicz, trener drużyny z Łodzi. Widzew już był w ogródku, już witał się z gąską, ale Śląsk w sobotę miał Łukasza Madeja. Mimo wszystko wydawało się, że gospodarze nie zdążą doprowadzić do wyrównania. Stało się jednak inaczej, bowiem w ostatnich sekundach gola z rzutu karnego zdobył Sebastian Mila. - Mogę absolutnie podziękować kibicom, że wytrwali do końca. To jest przede wszystkim nagroda dla nich, że nie opuszczali stadionu stadionu zawiedzeni z wyniku, choć zdaję sobie sprawę, że z gry tak. Jeżeli ja nie jestem zadowolony to co dopiero kibice - podsumował Orest Lenczyk.

Rewanżu nie było

Jesienią w Łodzi Widzew rozgromił drużynę z Wrocławia aż 5:2. W tym sezonie to najwyższa ligowa porażka wrocławian. Wtedy zespół WKS-u prowadził jeszcze Ryszard Tarasiewicz. Pod wodzą już nowego trenera piłkarze z Oporowskiej chcieli zapewne wziąć rewanż za ubiegłoroczną porażkę. Mało brakowało, a zielono-biało-czerwoni znów by przegrali. Odebranie Widzewowi trzech punktów w 96. minucie kibiców z Łodzi musi jednak boleć.

Zablokowany Sernas

Ostatni gol w ekstraklasie Litwina miał miejsce w 15. kolejce w meczu z Górnikiem Zabrze, kiedy to Widzew wygrał 4:0. Należy jednak wspomnieć, że była to bramka z karnego. Ostatnie trafienie z gry Sernas zaliczył... w 6. kolejce, która odbyła się 18 września. Był to mecz właśnie ze Śląskiem Wrocław. Teraz, już w spotkaniu we Wrocławiu Sernas nie trafił do bramki, choć miał ku temu dobrą szansę. Po jego uderzeniu piłka zatrzymała się na poprzeczce. - Na pewno wystąpi Sernas i zagra od początku. Będzie tak długo grał, aż nie strzeli bramki - mówił przez spotkaniem we Wrocławiu Czesław Michniewicz. Czy Sernas dostanie też szansę od pierwszego gwizdka w kolejnym meczu?

Passa trwa

Kiedy ostatni raz przegrali piłkarze Śląska Wrocław? Dokładnie 24 września, w 7. kolejce w Kielcach z Koroną. Od tamtego czasu zespół z Wrocławia rozegrał już 14 kolejnych ligowych potyczek. W żadnej zielono-biało-czerwoni nie zaznali goryczy porażki. W sobotę drużyna WKS-u była bliska przegrania, lecz straty podopiecznym Oresta Lenczyka udało się odrobić. W następnej kolejce na Oporowskiej wrocławianie podejmą Koronę Kielce. Czy historia zatoczy koło?

Źródło artykułu: