Trzy dotychczasowe pojedynki GKS Katowice z MKS Kluczbork o ligowe punkty kończyły się triumfami drużyny z Opolszczyzny. W niedzielę przy Bukowej śląskiej jedenastce udało się przerwać fatalną passę i pokonała biało-niebieskich 1:0 (1:0) po bramce Janusza Dziedzica. Zwycięstwo katowiczan mogło być znacznie bardziej okazałe, ale wyraźnie zawodziła skuteczność.
Dla drużyny z Bukowej pojedynek z kluczborską drużyną był trzecią wiosenną batalią, w której udało im się zachować czyste konto.
- Kluczbork nie stworzył pod naszą bramką zbyt dużego zagrożenia, ale takie spotkania dla bramkarza są najgorsze - przyznaje Jacek Gorczyca, golkiper katowiczan. - Kiedy rywal stwarza wiele sytuacji i bramkarz jest pod grą na pewno czuje się pewniej, niż wówczas, kiedy ma piłkę w rękach raz na połowę spotkania - dodaje lider Gieksy.
Podopieczni trenera Wojciecha Stawowego zagrali w ofensywie jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie. W pierwszej połowie niemalże bez przerwy gościli pod bramką rywala z Kluczborka.
- Zaczęliśmy mecz bardzo dobrze i stworzyliśmy sobie wiele sytuacji, ale padła tylko jedna bramka. Przez to w końcówce zrobiło się nerwowo. Najważniejsze jest jednak to, że dowieźliśmy prowadzenie do końca i osiągnęliśmy cel, zgarniając cenne trzy punkty - przekonuje 35-letni bramkarz drużyny z Bukowej.