- Myślę, że rozpoczęliśmy dobrze, kontrowaliśmy przebieg gry przez pierwsze 25 minut. Długo posiadaliśmy piłkę, dobrze szło nam w ataku. Ciężko zrobiło się w ostatnich 10 minutach pierwszej połowy. Stworzyli sobie mnóstwo okazji, strzelili gola, wskutek czego po zmianie stron trudno było nam wrócić do walki - komentował po końcowym gwizdku Carlo Ancelotti. Włoch żałował przede wszystkim, że przy stanie 0:0 swoich szans nie wykorzystali Frank Lampard i Nicolas Anelka.
Gdy z boiska usunięty został Ramires, sytuacja londyńczyków zrobiła się nie do pozazdroszczenia. - Oczywiście próbowaliśmy, ale gra w "10" to zadanie bardzo trudne. Mecz był wyrównany aż do samego końca, mimo że graliśmy w osłabieniu. Chelsea nie zagrała źle, ale w obu meczach United zasłużyli na zwycięstwo - przyznał gorzko Ancelotti. Wyrzucenie w 70. minucie Ramiresa mogło jednak nie pozostać bez wpływu na końcowy rezultat. - Myślę, że mógł zachować więcej spokoju. Miał już przecież na koncie żółtą kartkę - Ancelotti nie obwinił Brazylijczyka o porażkę.
Ze sporym zaskoczeniem przyjęto decyzję o posadzeniu na ławce Didiera Drogby. Reprezentant WKS w przerwie zmienił bezbarwnego Fernando Torresa (zdaniem goal.com najgorszego na boisku - nota "3.5" w 10-stopniowej skali) i spisał się o niebo lepiej. - Postawiłem na Fernando ze względu na jego umiejętności, z przekonaniem, że to będzie dla nas korzystne. Po przerwie chciałem wywrzeć większą presję na rywalach, ponieważ potrzebowaliśmy zdobyć gola. Myślę, że Didier był świeży, dał nam moc w ataku i zagrał bardzo dobrze. To dlatego tak szybko zdjąłem Torresa - tłumaczył Ancelotti. - Wciąż wierzymy, wciąż jesteśmy cierpliwi. Musimy poczekać aż poprawi formę - mówi w kontekście Hiszpana, za którego klub zapłacił 50 mln funtów.
Jakie plany na końcówkę sezonu ma były szkoleniowiec Milanu? - Znaleźliśmy się za burtą Champions League, co nie jest dla nas dobre. Jesteśmy zawiedzeni, ale to jest futbol i musimy patrzeć naprzód na mecze, które nam pozostały. Podnieść się po porażce i wygrać co się da, ponieważ wszyscy chcą w przyszłym sezonie znów powalczyć o Puchar Europy - ocenił aktualną sytuację swojej drużyny włoski menedżer. Deprymujący dla londyńczyków może być zwłaszcza fakt, że drugiego gola autorstwa Park-Ji Sunga stracili zaledwie 21 sekund po tym, jak doprowadzili do wyrównania.