Po powrocie do pełni zdrowia Marcin Wasilewski miał pewne miejsce w wyjściowej "11" zespołu Ariela Jacobsa. Polak występował po prawej stronie defensywy u boku dwójki Czechów - Jana Lecjaksa i Ondreja Mazucha oraz Węgra Rolanda Juhasza. "Wasyl" wystąpił od 1. minuty w 14 kolejnych meczach Fiołków.
30-latek w ostatnich tygodniach spisywał się jednak poniżej oczekiwań. W pierwszym meczu fazy play-off przeciwko Standardowi Liege trener ściągnął go już w przerwie, choć wydawało się, że to jedynie zmiana taktyczna - Anderlecht przegrywał bowiem 0:2.
Jednak w spotkaniach z Club Brugge (0:3) oraz piątkowym szlagierze przeciwko Racingowi Genk "Wasyl" zasiadł na ławce rezerwowych, a w podstawowym składzie znalazł się nominalny pomocnik Guillaume Gillet, który zastępował byłego reprezentanta Polski, gdy ten był kontuzjowany. Przeciwko dotychczasowemu liderowi 27-letni Belg spisał się dobrze, bowiem obrońcy tytułu zakończyli spotkanie z czystym kontem.
Tymczasem jak donoszą belgijskie media, brukselczycy są bliscy pozyskania z St. Truiden Denisa Odoi. - To byłoby marzenie. Wiem o zainteresowaniu Anderlechtu, ale nikt jeszcze ze mną nie rozmawiał - mówi 22-letni prawy obrońca. Jeżeli Fiołki wysupłają około 2 milionów euro, transfer z pewnością zostanie sfinalizowany, co znacznie skomplikuje sytuację Wasilewskiego w klubie.
W meczu na szczycie z Genk Anderlecht na Constant Vanden Stock Stadion zwyciężył 2:0 po golach Dalibora Veselinovicia i Romelu Lukaku i powrócił na pierwszą pozycję w tabeli, dystansując Racing o jeden punkt.