Zakrzewski bez formy, kto może go zastąpić?

Od początku rundy wiosennej Bogusław Baniak stawiał w ataku na Zbigniewa Zakrzewskiego. Niewykluczone jednak, że w niedzielę 30-letni napastnik usiądzie na ławce rezerwowych. Powód? Banalny, brak formy.

- Nie oszukujmy się, od kilku meczów sytuacja wygląda tak, że "Zaki" jest w składzie, ale na boisku kompletnie go nie widać. Wiadomo, że przy swojej posturze dołem piłki raczej nie utrzyma, a pojedynki główkowe przegrywa. Problemem jest zwłaszcza to drugie, bo w systemie, w którym gramy, to właśnie wysunięty napastnik powinien przejąć futbolówkę i poczekać, żeby rozgrywający oraz skrzydłowi zdążyli włączyć się do gry kombinacyjnej. W sparingach rozgrywanych w Turcji wychodziło nam to bardzo dobrze. W lidze natomiast funkcjonowało to tylko we fragmentach spotkań z GKS Katowice i KSZO Ostrowiec - powiedział Bogusław Baniak.

Szkoleniowiec Zielonych zaznaczył, że słaba forma Zbigniewa Zakrzewskiego uniemożliwia pełną realizację taktyki. - Jeśli zawodnik grający na jego pozycji nie przejmie piłki i nie poda jej do włączających się kolegów, to nasze poczynania ofensywne nie funkcjonują jako całość. Pomijam już kwestię wykańczania akcji, o czym w przypadku "Zakiego" ostatnio w ogóle nie ma mowy.

Czy możliwe są zatem zmiany w składzie? - Bardzo głęboko się nad tym zastanawiam. Mógłbym ustawić na szpicy Krzysztofa Gajtkowskiego, a jednocześnie wprowadzić do wyjściowej jedenastki Pawła Iwanickiego czy Marcina Wojciechowskiego. Kapitał ludzki mam, a więc mogę sobie pozwolić na roszady. Sęk w tym, by trafić i dokonać odpowiedniego wyboru. Jest jeszcze zupełnie inna opcja. Mogę zaufać tym samym piłkarzom co w Świnoujściu i dać im drugą szansę. Wkrótce zdecyduję, którą drogą pójść - oznajmił Baniak.

Warta może pozwolić sobie na kilka wariantów ofensywnych, lecz opcja z "Gajtkiem" z przodu jest mało prawdopodobna. - Kiedyś ta pozycja była dla niego idealna, ale obecnie nie czuje się na niej zbyt dobrze. Gra tyłem do bramki nie za bardzo mu odpowiada i woli raczej startować do prostopadłych podań, które są kierowane na skrzydła. Dlatego na manewr z ustawieniem go na pozycji jedynego napastnika raczej się nie zdecyduję. Zresztą dokonanie zmiany na szpicy wiąże się z pewnymi problemami. Prawie wszędzie mamy po dwóch równorzędnych piłkarzy, ale akurat z przodu możliwości są nieco ograniczone. Zimą przymierzaliśmy do zespołu Kamila Witkowskiego, lecz on ostatecznie do nas nie trafił. Z kolei dla Piotra Reissa najbardziej odpowiedni jest środek pola - stwierdził opiekun Zielonych.

Wyjściem z tej sytuacji może być postawienie na Łukasza Białożyta, który pojawił się w pierwszym składzie w wyjazdowym starciu z ŁKS (Zakrzewski pauzował wówczas z powodu drobnego urazu).

Komentarze (0)