Come back Rudnevsa - relacja z meczu Lech Poznań - Legia Warszawa

Lech Poznań okazał się lepszy od Legii Warszawa. W szlagierowym meczu 22. kolejki ekstraklasy Kolejorz wygrał z podopiecznymi Macieja Skorży 1:0. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył Artjoms Rudnevs, który powrócił do gry po kontuzji. Spotkanie stało na dość przyzwoitym poziomie. Dzięki zwycięstwu poznaniacy wyprzedzili Legię w tabeli.

Spotkania Lecha z Legią od bardzo dawna przykuwały spore zainteresowanie kibiców. Nie inaczej było tym razem. Na trybunach zasiadło około 37 tysięcy fanów, którzy stworzyli bardzo gorącą atmosferę. Nie zabrakło również sympatyków z Warszawy.

Mecz od pierwszych minut miał wysokie tempo. Żadna ze stron nie zamierzała kalkulować i starała się narzucić swój styl gry. Po pierwszym wyrównanym kwadransie przewagę osiągnęli goście, którzy stworzyli sobie kilka groźnych okazji do zdobycia gola. Najpierw w doskonałej sytuacji znalazł się Manu, ale próbował podawać do Takeseure Chinyamy i piłkę na rzut rożny zdołali wybić defensorzy Lecha. Napastnik Legii błysnął chwilę później, gdy strzałem zza pola karnego sprawdził umiejętności Krzysztofa Kotorowskiego. Chinyama miał jeszcze jedną szansę, ale podobnie jak Michał Kucharczyk uderzał nad bramką.

Po okresie przewagi gości, sytuację zdołali opanować gospodarze. Swojej szansy próbowali po strzałach z dystansu w wykonaniu Rafała Murawskiego oraz Siergieja Kriwca. Obaj nie zdołali trafić w światło bramki. Białoruski pomocnik, a także Tomasz Mikołajczak w międzyczasie znaleźli się jeszcze w dogodnych sytuacjach, ale dobrze interweniowali obrońcy Legii. Pierwsza połowa, która stała na niezłym poziomie zakończyła się więc bezbramkowym remisem.

Drugą część bardzo udanie mogli rozpocząć gospodarze. W 50. minucie Jakub Wilk dobrze zagrał do Bartosza Ślusarskiego, ale ten w dogodnej sytuacji uderzył za lekko i piłkę bez problemu złapał Wojciech Skaba. Siedem minut później do strzeżonej przez niego bramki trafił wprowadzony chwilę wcześniej Artjoms Rudnevs, ale sędzia słusznie odgwizdał minimalnego spalonego i nie uznał gola.

Kolejne minuty przyniosły sporo emocji. W 64. minucie miała miejsce bardzo kontrowersyjna sytuacja. Po fatalnym błędzie Bartosza Bosackiego w sytuacji sam na sam z Kotorowskim znalazł się Manu, który minął bramkarza Lecha i został przez niego podcięty tuż za polem karnym. Robert Małek po konsultacji z asystentem podyktował rzut wolny i ukarał Kotorowskiego tylko żółtą kartką.

Dwie minuty później bramkę dla gospodarzy mógł zdobyć Rafał Murawski, ale po minięciu obrońców w polu karnym oddał niecelny strzał. Podobnie było po drugiej stronie boiska, gdzie swoją sytuację miał Miroslav Radović. W 79. minucie Legia mogła objąć prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Macieja Rybusa w poprzeczkę trafił Ivica Vrdoljak.

Niewykorzystane sytuacje Legii zemściły się na niej w 83. minucie. Po dośrodkowaniu z lewej strony boiska piłka odbiła się od Manuela Arboledy i trafiła pod nogi Rudnevsa, który z dziesięciu metrów umieścił futbolówkę w bramce. Legia nie potrafiła odpowiedzieć na ten cios w wykonaniu Kolejorza i doznała dziesiątej porażki w tym sezonie, czwartej w tej rundzie. Dzięki zwycięstwu Lech awansował na czwarte miejsce w tabeli.

Lech Poznań - Legia Warszawa 1:0 (0:0)

1:0 - Rudnevs 83'

Składy:

Lech Poznań: Kotorowski - Wojtkowiak (76' Injac), Bosacki, Arboleda, Henriquez - Mikołajczak (53' Rudnevs), Murawski, Djurdjević, Wilk - Kriwiec - Ślusarski (66' Kiełb).

Legia Warszawa: Skaba , Rzeźniczak, Choto, Astiz, Wawrzyniak - Manu, Vrdoljak, Borysiuk, Radović (83' Cabral), Kucharczyk (76' Rybus) - Chinyama (76' Hubnik).

Żółte karki: Kotorowski (Lech) oraz Vrdoljak, Borysiuk, Astiz (Legia).

Sędzia: Robert Małek (Zabrze).

Widzów: 37 000.

Oceny drużyn:

Lech Poznań: 3,5 Poznaniacy tym razem nie irytowali swoją grą, ale jak sami przyznali po meczu stać ich na o wiele lepszy styl. W takim meczu najważniejsze są jednak punkty, a te pozostały w stolicy Wielkopolski, dzięki czemu Lech wyprzedził Legię w tabeli.

Legia Warszawa: 4,0 Podopieczni Macieja Skorży przegrali to spotkanie, ale pozostawili po sobie dobre wrażenie. Stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji do zdobycia bramki i gdyby mieli więcej szczęścia to na pewno w Poznaniu by nie przegrali.

Źródło artykułu: