Sobotni mecz pomiędzy Stalą Stalowa Wola a Stalą Rzeszów był w miarę ciekawym spotkaniem. Licznie zgromadzeni fani Stalówki zobaczyli trzy gole a także kilka ciekawych akcji. Emocje trzymały do ostatniego gwizdka arbitra. Po raz kolejny trenerskim nosem wykazał się szkoleniowiec zielono-czarnych Sławomir Adamus, który w przerwie dokonał zmian, a te przyniosły spodziewany efekt. - Po zmianie stron chciałem uruchomić skrzydła. Szczególnie liczyłem na Getingera, który ostatnio pauzował za czerwoną kartę, i na Jarosława Piątkowskiego. Myślę, że kluczowa akcja meczu należała właśnie do Piątkowskiego i o to właśnie chodziło. Takie były założenia taktyczne, aby właśnie po przerwie puścić świeżych graczy na boki pomocy - powiedział po sobotnim spotkaniu Adamus.
Po tym pojedynku wesołej miny nie miał opiekun rzeszowian. Stal wiosną gra nieźle piłką, ale nie potrafi przechylić szali na swoją korzyść. Sytuacja w tabeli dla ekipy prowadzonej przez Andrzeja Szymańskiego robi się coraz gorsza, ale trener nie traci nadziei. - Jest przed nami jeszcze dużo ważnych pojedynków i myślę, że w następnym meczu z Resovią będzie dobrze. O derbach Rzeszowa myślimy już od końcowego gwizdka sędziego z meczu ze Stalówką - stwierdził szkoleniowiec biało-niebieskich.
Derby Rzeszowa elektryzują kibiców nie tylko na Podkarpaciu, ale i w całej Polsce. Pojedynki pomiędzy tymi ekipami zawsze należały do ciekawych i emocjonujących, a smaczku dodawał aspekt kibicowski. Niestety tym razem na stadionie przy ulicy Hetmańskiej zabraknie fanów Resovii. - Na pewno ucierpi na tym widowisko. Szkoda, ale w naszym kraju walczą z kibicami dając zakazy. Szkoda gdyż to my nadajemy kolorytu polskiemu futbolowi - mówili kibice po sobotnim meczu Stalówki ze Stalą Rzeszów. Warto także podkreślić, że po raz pierwszy w historii derby Rzeszowa odbędą się bez kibiców gości.