W 70. minucie gry Plizga dostał piłkę na 40. metrze od bramki Cracovii i wszedł najpierw między Mateusza Klicha a Sławomira Szeligę. Następnie przepuścił futbolówkę pod robiącym wślizg Vule Trivunoviciem i wbiegł między Milosza Kosanovicia a Andraża Strunę, wychodząc sam na sam z Wojciechem Kaczmarkiem. Jego pierwszy strzał bramkarz Pasów zdołał obronić, ale odbita piłka wróciła pod jego nogi i z bliska umieścił ją w pustej bramce.
- Zobaczyłem, że zawodnicy Cracovii są tak rozstawieni, że mogę spróbować się rozpędzić i się udało - mówi skromnie pomocnik Miedziowych. - Było jeszcze 20 minut, więc wiedzieliśmy, że czeka nas dużo pracy. Szkoda, że bramkę straciliśmy dopiero w 93. minucie po praktycznie ostatniej akcji w meczu. Czas wyciągnąć wnioski, bo na Legii też straciliśmy gola w doliczonym czasie gry - dodaje.
Trener Jan Urban na konferencji pomeczowej przyznał, że w razie zwycięstwa jego zespół mógłby być już niemal pewny utrzymania. Plizga dodał do tego jeszcze straconą w podobnym okolicznością wygraną przy Łazienkowskie: - Na Legii i teraz z Cracovią straciliśmy w sumie cztery punkty w ostatnich sekundach spotkań. Z tymi punktami moglibyśmy być spokojni i myśleć o tym, by piąć się w górę, a tak czasami musimy zerkać w dół.
- Co się stało przy bramce Suworowa? Nie dość, że miał dużo miejsca, to jeszcze miał piłkę na prawej nodze. Cofnęliśmy się w swoje pole karne, ale zabrakło nam agresywności poza nim - próbuje analizować Plizga.
Przed Zagłębiem teraz starcie przed własną publicznością z mistrzem kraju, Lechem Poznań. - Puchar Polski pokazał ostatnio, że nawet Podbeskidzie może strzelić Lechowi dwie bramki, więc myślę, że nie stoimy na straconej pozycji. Sama nazwa "Lech" i to, że gramy u siebie z mistrzem Polski o 20:30 powinno wszystkich nas mobilizować do jeszcze większej walki - tłumaczy pomocnik Miedziowych, dla którego występ przeciwko Cracovii był pierwszym po niemal trzytygodniowej przerwie: - W treningach miałem jednak tylko tydzień przerwy, Taki okres jeszcze nikomu nie zaszkodził, a czasem może pomóc.
Zobacz kapitalną akcję Dawida Plizgi w meczu z Cracovią: