Zamieszki w Gdyni przed meczem ... Bałtyku

W czwartkowe popołudnie przed Narodowym Stadionem Rugby w Gdyni, gdzie swoje mecze rozgrywają II-ligowi piłkarze Bałtyku działy się sceny dantejskie. Kibice, a nawet działacze Bałtyku nie mogli wejść na stadion, na którym własnie odbywał się II-ligowy mecz ich drużyny z Górnikiem Wałbrzych, bo nie pozwolili im na to ... pseudokibice w barwach Arki!

Przed meczem, pod stadionem zebrała się kilkusetosobowa grupa pseudokibiców Arki, którzy od lat zaprzyjaźnieni są z sympatykami Górnika Wałbrzych. Dlatego zamierzali wspomóc swoja zgodę i wejść na trybuny NSR. Problem w tym, że w dniu meczu kasy stadionowe były zamknięte. Bilety można było nabyć tylko w klubowym sekretariacie Bałtyku. W ogóle nie przewidziano miejsc dla kibiców gości.

Chuligani Arki zablokowali więc skutecznie dostęp na stadion fanom Bałtyku. Ostatecznie na trybuny udało się przedostać zaledwie kilkudziesięciu osobom sympatyzującym z biało-niebieskimi. Problem z wejściem na NSR mieli nawet członkowie zarządu Bałtyku oraz przedstawiciele mediów. Pseudokibice w żółto-niebieskich barwach starli się także z Policją i ochroną pilnującą porządku na i w okolicach stadionu. Stróże prawa użyli gazu pieprzowego, na co napastnicy odpowiedzieli petardami.

- Nie było możliwości wpuszczenia na stadion kibiców Górnika Wałbrzych. Kibice tego klubu w ogóle nie prosili nas o bilety. Pomimo tego chuligani Arki, którzy zmówili się na forach internetowych, przyszli pod obiekt tylko po to, aby wywołać awanturę i za darmo wejść na trybuny - twierdzi członek zarządu Bałtyku Tomasz Florek.

Z kolei dyrektor Bałtyku Stanisław Rajewicz dodaje - W futbolu działam już ponad 20 lat, ale takiego skandalu jeszcze nie widziałem. Doszło do bijatyki. Nie mamy wątpliwości, że byli to pseudokibice Arki. Na szczęście mamy wszystko nagrane. Wystąpimy na drogę prawną przeciwko stowarzyszeniu kibiców Arki, które nawoływało do zamieszek i łamania prawa.

Pikanterii dodaje fakt, że wszystkimi obiektami sportowymi w Gdyni, znajdującymi się blisko siebie - Halą Sportową, Narodowym Stadionem Rugby oraz Stadionem Miejskim - administruje i zarządza Gdyński Ośrodek Sportu i Rekreacji. Jego dyrektor Marek Łucyk w piątek zwrócił się pisemnie z prośbą do komendanta policji w Gdyni o wyjaśnienie tych skandalicznych incydentów.

Stanowisko przekazała podkomisarz Dorota Podhorecka-Kłos z KMP w Gdyni: - Grupa około 350 pseudokibiców Arki oraz Górnika Wałbrzych zablokowała kasy i wejścia na stadion. Nie mamy informacji, aby ktoś ucierpiał lub stała się komuś krzywda. Nikt też nie zgłosił się osobiście na Policję. Uczestnicy zajść rozbiegli się po naszej interwencji. Oczekujemy jeszcze na szczegółowy raport od policjantów będących na miejscu akcji.

Na oficjalnej stronie klubowej Bałtyku zamiast relacji z meczu z Górnikiem Wałbrzych, ukazało się w piątek poniższe oświadczenie: - Gra piłkarzy i wynik zostały zepchnięte na margines przez bandę chuliganów mieniących się kibicami Arki. Chuligani zablokowali dostęp do Narodowego Stadionu Rugby, toczyli walkę ze zwartymi oddziałami Policji. Wbrew słowom premiera Donalda Tuska zapowiadającego bezkompromisową walkę z bandytyzmem, na oczach policjantów, osób zgromadzonych na stadionie, na oczach 11-letnich piłkarzy akurat rozgrywających mecz ligowy na sąsiednim boisku, chuligani przepychali i lżyli kibiców Bałtyku pragnących obejrzeć mecz piłkarski. Z tego powodu większość posiadaczy karnetów oraz biletów nabytych w przedsprzedaży nie mogła dostać się na trybuny. Także dziennikarze. Kamery monitoringu rejestrowały jak mocni w tłumie chuligani przed bramami atakowali mężczyzn w wieku emerytalnym i kobiety z małymi dziećmi! To wszystko działo się w centrum miasta. W biały dzień. Bandyci krzyczący "Arka Gdynia" blokowali dostęp do bram NSR nawet Włodzimierzowi Żemojtelowi... (bramkarz, który zdobył z Arką w 1979 Puchar Polski -przyp.red.) Zarząd SKS Bałtyk podejmie wszelkie możliwe kroki, w tym prawne, aby inspiratorzy zamieszek ponieśli konsekwencje.

Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że pozbawiona dopingu swoich kibiców, drużyna Bałtyku przegrała swój II-ligowy pojedynek z Górnikiem Wałbrzych 0:1, a samobójczego gola w ostatniej minucie pierwszej połowy, niefortunnym strzałem głową zdobył Paweł Król.

Źródło artykułu: