Kto o co gra? - relacja z meczu Korona Kielce - Ruch Chorzów

Jeden gol zadecydował o wygranej piłkarzy Ruchu Chorzów w Kielcach nad Koroną. W 28. minucie w zamieszaniu podbramkowym najwięcej zimnej krwi zachował Maciej Jankowski. Jedno trafienie wystarczyło Niebieskich do wywiezienia z Kielc kompletu punktów.

Michał Piegza
Michał Piegza

Opromieniona wygraną we Wrocławiu nad Śląskiem Korona znowu zamarzyła grze w europejskich pucharach. W sobotnim meczu z Ruchem ich cel był jeden: trzy punkty, które przybliżą podopiecznych Marcina Sasala do ligowego podium.

Z kolei przyjeżdżający do Kielc Ruch w dalszym ciągu nie mógł być pewien ligowego bytu. Przed meczem podopieczni Waldemara Fornalika ko kielczan tracili jednak tylko 3 punkty. Szkoleniowiec Niebieskich postanowił powrócić do gry jednym napastnikiem. Pod nieobecność w składzie Korony, pauzującego za kartki Vlastimira Jovanovicia, chorzowianie postanowili zagęścić środek pola i tym zaskoczyć kielczan.

Ten manewr okazał się skuteczny. Gra toczyła się głównie w środku pola, ale to Ruch lepiej prezentował się w ofensywie. Tak było szczególnie przed przerwą. Sygnał do natarcia dał w 5 minucie Marcin Malinowski, którego strzał sprzed pola karnego pewnie złapał Zbigniew Małkowski. Kilka minut później piłkę otrzymał Maciej Jankowski, wpadł z nią w pole karne, ale zbyt długo zwlekał ze strzałem i został wypchnięty poza szesnastkę.

Gospodarze pierwszą groźniejszą bramkową szansę stworzyli sobie dopiero w 19. minucie. Maciej Korzym urwał się obronie Ruchu, wpadł w pole karne i z ostrego kąta strzelił tuż ponad bramką. Chwilę później z rogu dośrodkował Edi Andradina, do piłki doszedł Jacek Markiewicz, ale jego strzał minął bramkę Ruchu. To była najlepsza okazja Korony w pierwszej połowie.

Goście na swoją szansę czekali do 28. minuty. Wtedy to aktywny Marek Zieńczuk strzelił na bramkę Małkowskiego, ten odbił piłkę, dopadł do niej Andrej Komac, ale naciskany przez obrońców źle trafił w futbolówkę. Do piłki dopadł jednak również wściekle atakowany przez obrońców Jankowski i w dużym tłoku wepchnął futbolówkę do siatki. - To był mój gol - potwierdził w przerwie młody napastnik Niebieskich wyjaśniając wszystkie wątpliwości na temat autorstwa bramki.

Strata gola tylko trochę obudziła apatycznych kielczan. Najaktywniejszy wśród gospodarzy był Grzegorz Lech, ale jego strzały były niecelne lub też pewnie łapał je Matko Perdijić. Tuż przed przerwą chorzowianie mogli podwyższyć prowadzenie, ale strzał głową Jankowskiego był niecelny.

W drugiej odsłonie Ruch zupełnie oddał inicjatywę Koronie. Podopieczni Waldemara Fornalika prowadząc 1:0 czekali na to, co zrobią gospodarze. Kielczanie jednak nie kwapili się do ataków. Wprawdzie drużyna Marcina Sasala częściej była przy piłce, ale rozgrywała ją najczęściej w środku pola. Dobrze ustawieni w defensywie Niebiescy nie pozwalali kielczanom wejść we własne pole karne.

Po raz pierwszy stało się tak w 52. minucie, gdy błąd w środku pola Komaca omal nie został wykorzystany przez Koronę. Piłka natychmiast została zagrana do Andrzeja Niedzielana, który chciał przelobować Perdijicia, ale minimalnie chybił.

Ruch był skupiony na obronie, ale powinien co najmniej jedną swoją kontrę zamienić na drugiego gola. W 61. minucie piłkę w polu karnym otrzymał niepilnowany Grzyb, ale uderzył niecelnie. Cztery minuty później, po drugiej stronie boiska, strzelał Sander Puri, a piłka po rykoszecie wyszła na rzut rożny tuż obok słupka. Z kolei w 71. minucie Zieńczuk dograł do Komaca, który strzelił sprzed pola karnego, ale fatalnie przestrzelił.

Korona najlepszą okazję do wyrównania stworzyła sobie w 82 minucie. Wtedy do Perdijić wyszedł obronną ręką z sytuacji sam na sam z wprowadzonym w drugiej połowie na boisko Dawidem Janczykiem. W doliczonym czasie gry to Niebiescy mogli dobić kielczan, ale Zieńczuk w sytuacji sam na sam z ostrego kąta trafił w Małkowskiego.

W ostatnich minutach kielczanie atakowali niemal całą drużyną, ale Ruch umiejętnie się bronił i dowiózł jednobramkowe zwycięstwo do końca spotkania.

Dzięki trzem punktom zdobytymi w Kielcach piłkarze Ruchu przeskoczyli Koronę w tabeli. Chorzowianie mają od kielczan lepszy bilans bramkowy, przy remisie w dwumeczu (w pierwszym spotkaniu w Chorzowie Korona wygrała 1:0).

Korona Kielce - Ruch Chorzów 0:1 (0:1)
0:1 - Jankowski 28'

Korona Kielce: Małkowski - Markiewicz (81' Malarczyk), Hernani, Stano, T. Lisowski - Sobolewski (70' Janczyk), Vuković, Lech, Korzym - Edi (46' Puri), Niedzielan.

Ruch Chorzów: Perdijić - Djokić (46' Jakubowski), Grodzicki, Stawarczyk, Szyndrowski - Grzyb, Malinowski (90+2' Janoszka), Komac (78' Pulkowski), P. Lisowski, Zieńczuk - Jankowski.

Żółte kartki: Grzyb, Grodzicki (Ruch).

Sędzia: Włodzimierz Bartos (Łódź).

Widzów: 8327.

Oceny drużyn:

Korona Kielce: 2,5 - Kielczanie znowu bez zwycięstwa na własnym stadionie. W grze drużyny Korony za mało było agresji. Zabrakło pomysłowości, a co za tym idzie składnych akcji i skuteczności w decydujących momentach.

Ruch Chorzów: 3,5 - Wygrywając w Kielcach chorzowianie niemal zapewnili sobie utrzymanie w ekstraklasie. To jest cel nadrzędny Ruchu, który prowadząc na stadionie Korony nie kwapił się do kolejnych ataków. Skutecznie w defensywie i przeciętnie w ofensywie. Na Koronę to wystarczyło.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×