Bartosz Koczorowicz: Zapewne nie będą to radosne święta dla Polonii Bytom po ostatniej porażce z Widzewem?
Robert Góralczyk: Rzeczywiście, będą one jedynie spokojne. Trudno, żeby były wesołe kiedy nie zdobywa się punktów i jest się w takiej sytuacji, jak teraz. Mam nadzieję tylko, że te święta dobrze wpłyną na mój zespół. Być może po nich będzie lepiej, niż przed nimi.
Trzy z czterech bramek w tym spotkaniu zdobyte zostały po stałych fragmentach gry, mimo że widzieliśmy mnóstwo sytuacji bramkowych z obu stron. Jak to możliwe?
- To, co wcześniej dawało nam punkty, czyli stałe fragmenty, teraz jest naszą bolączką. To przez nie tracimy najwięcej punktów w tej rundzie. Dzisiaj nie było inaczej. Zgadzam się, że Widzew stworzył sobie wiele sytuacji pod naszą bramką, zwłaszcza w momencie, kiedy byliśmy zupełnie odkryci. Ciągle pracujemy nad asekuracją przy stałych fragmentach. Udaje się nam na razie zapobiegać jedynie stracie bramek z akcji. To za mało i wielka szkoda, że kolejny raz straciliśmy gole i po rzucie karnym, i po wolnym.
Bramkę dla Polonii zdobył nominalny obrońca, Błażej Telichowski, który jest także autorem ostatniego gola swojego zespołu, a padł on w meczu z Ruchem Chorzów. Może powinien zostać przesunięty na atak, bo jak na razie nie rozpieszczacie swoich kibiców pod względem skuteczności?
- Bez dwóch zdań jest to zawodnik, który posiada predyspozycje i umiejętności strzeleckie. Być może powodem tego, że strzela bramki jest to, że zazwyczaj atakuje z zaskoczenia. Dzisiaj Błażej zdobył gola, ponieważ znalazł się w polu karnym przy stałym fragmencie dla nas. Jeżeli chodzi o mecz z Ruchem, to strzelił on bramkę z akcji rozegranej atakiem pozycyjnym. Był tam, gdzie powinien być. Wykorzystujemy jego atuty zarówno w defensywie, jak i w ofensywie. Niestety, tym razem jego bramka nic nie dała.
Tydzień temu w podstawowej jedenastce Polonii Bytom wybiegł na boisko Robert Wojsyk. Nie zabrał go Pan jednak do Łodzi. Co było powodem takiej decyzji?
- Szukaliśmy optymalnych rozwiązań i naszym zdaniem Ci zawodnicy, którzy wchodzili z ławki w ostatnim meczu, zaprezentowali się lepiej niż piłkarze, którzy byli zmieniani. Takim przykładem jest Marek Bazik. Uznaliśmy, że występ Roberta przeciwko Polonii Warszawa był po prostu słaby i mieliśmy wątpliwości, że coś w tym zakresie może się w najbliższym czasie zmienić. Stąd jego brak w osiemnastce meczowej na spotkanie z Widzewem. Rezerwowym zawodnikiem dla Podstawka został Błażej Vascak, który w drugiej połowie wszedł na boisko.
W następnej kolejce czeka was trudne konfrontacja na własnym terenie z Jagiellonią Białystok. Wydaje się, że Polonia przystąpi do tego meczu z nożem na gardle.
- Każdy nasz mecz teraz będzie podobnie wyglądał. Punktów do zdobycia w ekstraklasie jest z każdą kolejką coraz mniej. Stoimy póki co nad przepaścią, czyli strefą spadkową. Pół żartem zaznaczę, że ostatnio wygraliśmy z Ruchem Chorzów, który przed meczem z nami miał passę trzech zwycięstw z rzędu. Czeka nas teraz pojedynek z Jagiellonią i mamy dokładnie taką samą sytuację. Historia lubi się powtarzać.
Polonia do tej pory lepiej spisywała się w wyjazdowych meczach, gdzie strzelała dużo goli. Tak było chociażby z Koroną (3:3), czy z Ruchem (2:0). Dzisiaj nie byliście w stanie przełamać obrony Widzewa. Co nie zadziałało tym razem?
- Szczerze mówiąc trudno ocenić tak na gorąco. Szukaliśmy konkretnego sposobu na grę z Widzewem. Upatrywaliśmy szansy w tym ustawieniu zespołu, jakie widać było dzisiaj na boisku. Liczyliśmy przede wszystkim na ofensywnych zawodników, takich jak Barcik, Podstawek czy Radzewicz. Widzew zaskoczył nas trochę swoim ustawieniem, które było nietypowe i okazało się skuteczne, bo to łodzianie zdobyli trzy bramki, a my tylko jedną.
Wracając do sytuacji Polonii w tabeli, to nie napawa ona optymizmem. W zasadzie jesteście nad kreską tylko dzięki temu, że macie lepszy bilans bramek niż Arka.
- Nie przesądzajmy jeszcze niczego. Mogę tylko jedynie powiedzieć, że liczymy na zwycięstwa z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie tj. Arką i Cracovią. Zanim jednak dojdzie do tych spotkań, czeka nas po drodze konfrontacja z Jagiellonią i ze Śląskiem we Wrocławiu. W każdym z tych spotkań trzeba walczyć o punkty.
Uważa Pan, że mecz z Cracovią, który odbędzie się w 26. kolejce ekstraklasy będzie tym decydującym jeśli chodzi o wyłonienie spadkowiczów?
- Jak już wspomniałem, każdy mecz jest decydujący. Zdobywając punkty wcześniej na pewno zdejmiemy z siebie troszeczkę presję, dlatego musimy zrobić wszystko aby do meczu z Cracovią poprawić dorobek punktowy. Należy pamiętać, że Cracovia także rozegra jeszcze dwa spotkania, a biorąc pod uwagę to, że w miarę regularnie punktuje w tej rundzie, sytuacja w dole tabeli może się jeszcze poważnie zmienić. Wolałbym, żebyśmy przed meczem z nimi patrzyli na nich "z góry". Jedno jest pewne, ten mecz nie będzie spotkaniem o nic i wcześniejsze spotkania pokażą z jakiej pozycji oba zespoły będą do tego pojedynku przystępować.