- Nie wiedząc, co dzieje się za mną, trochę za szybko zareagowałem i strzeliłem nie tak, jak powinienem. Gdy wydawało się, że lada moment padnie bramka dla nas, to straciliśmy gola po kontrataku. Po stracie kolejnych bramek zobaczyliśmy, że wszystko w tym meczu kręci się w odwrotnym kierunku. Co strzał, a nawet w przypadku bramki Darka Jareckiego farfocel, to wpada do naszej bramki - stwierdził Frankowski. - Myśmy niby chcieli, niby prowadzili grę, ale z tego nic do przerwy nie wynikało. Po przerwie zdaliśmy sobie sprawę, że jeszcze nie wszystko stracone, skoro Polonia potrafiła strzelić trzy bramki, to i my możemy. Rzuciliśmy się do ataków, zapominając trochę o defensywie i licząc na łut szczęścia z przodu. I rzeczywiście, Seratlić szybko strzelił gola, po czym kilka razy zakotłowało się w polu karnym Polonii, aż na koniec Skerla przytomnie się zachował, lecz tylko i wyłącznie zmniejszył rozmiary porażki.
Przed meczem murowanym faworytem była Jaga, która wygrała trzy poprzednie spotkania, zaś Polonia dwa przegrała. - Przyjechaliśmy do Bytomia z innymi planami, by zagrać tak, jak w Lubinie, czy ostatnio z Górnikiem u siebie, gdzie graliśmy uważnie w defensywie i po kontrach strzelaliśmy bramki. Polonia pozwoliła nam dominować na boisku, mieliśmy dwie sytuacje, które mogły się lepiej zakończyć. Zwłaszcza ta, w której wyczułem intencję stopera podającego piłkę do bramkarza - żałował "Franek".
Jagiellonia nie wykorzystała szansy, aby zrównać się punktami z prowadzącą Wisłą Kraków, która w sobotę przegrała u siebie z Górnikiem Zabrze 0:2. - Rzeczywiście, widać pewną słabość, bo gdy wydawało się, że Wisła nam odjechała, to myśmy ją złapali na trzy punkty. Teraz Wisła dwukrotnie przegrała, ale my mamy swoje problemy, które wydawało się, że rozwiązaliśmy już cztery kolejki temu, kiedy zaczęliśmy wygrywać, a tu zimny prysznic, szczególnie w pierwszej połowie, w której nic nie zwiastowało, że Polonia może strzelić bramkę, a strzeliła trzy - powiedział Frankowski.
- Czy stać nas na mistrzostwo Polski? Wolałbym się wstrzymać od odpowiedzi, bo powinniśmy tylko i wyłącznie patrzeć na siebie, tak jak było w kilku ostatnich meczach. Potrafiliśmy grać skonsolidowani w obronie i potrafiliśmy wykorzystać jedną czy drugą sytuację. Można powiedzieć, że dwie strzelone bramki na wyjeździe to nie jest zły wynik, ale pewnie gdybym strzelił gola przy stanie 0:0, to znowu byśmy rozmawiali z Jagiellonią na pozycji lidera - zakończył Frankowski.