W meczu z Polonią Bytom Jaga była zdecydowanym faworytem. Białostoczanie notowali passę trzech zwycięstw z rzędu, a w meczach tych nie stracili nawet bramki. Na ziemię podopiecznych Michała Probierza sprowadzili niebiesko-czerwoni.
- W pierwszym kwadransie to my przeważaliśmy. Gdybyśmy wykorzystali którąś z naszych okazji, to pewnie mecz ułożyłby się zupełnie w drugą stronę - przekonuje Grzegorz Sandomierski, bramkarz wicelidera ekstraklasy.
Gracze Jagi nie byli w stanie wskazać jednoznacznej przyczyny porażki. - Każdy z nas popełnił jakieś błędy. Mamy trochę czasu do meczu z Widzewem, żeby wyciągnąć z tego meczu pozytywne wnioski. Jedna porażka nie przekreśla jeszcze naszych szans. Dystans do Wisły jest wciąż niewielki i możemy jeszcze powalczyć o końcowy triumf - dowodzi golkiper białostoczan.
Trzy zwycięstwa z rzędu wprowadziły w szeregi Jagiellonii rozluźnienie. - Wydawało nam się, że kontrolujemy przebieg wydarzeń od początku meczu, lecz mimo to schodziliśmy do szatni z trzybramkową stratą. Zabrakło nam konsekwencji, którą wygraliśmy trzy ostatnie spotkania - ocenia Tomasz Frankowski, kapitan białostockiej drużyny.
Czy Jaga powalczy jeszcze o mistrzostwo? - Wydawało nam się chyba, że nikt nie jest nam w stanie bramki strzelić. Zresztą, kiedy nie wykorzystuje się takich sytuacji, jak my to trudno walczyć o mistrzostwo. Jeśli na wyjeździe mając w ciągu dziesięciu minut trzy stuprocentowe sytuacje strzeleckie i się ich nie wykorzystuje ciężko cokolwiek zrobić - studzi nastroje szkoleniowiec drużyny z Podlasia.