Podopieczni Mirosława Jabłońskiego przełamali trwającą od miesiąca passę meczów bez zwycięstwa. Pokonali najgorszy zespół I ligi - Dolcan Ząbki 2:0 i w dobrych nastrojach przystąpią do rywalizacji z bardziej wymagającymi przeciwnikami. - Nie ma co się oszukiwać, styl nie był zachwycający. Zapomnijmy jednak o nim, bo liczą się punkty. Teraz przed nami fajne mecze z Piastem i Wartą, więc myślę, że gra będzie lepsza - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl przekonuje Paweł Sasin.
Wiosną Bogdanka straciła aż 7 bramek w ostatnim kwadransie gry, podczas gdy strzeliła 3. To właśnie ten fragment zwykle decyduje o końcowym wyniku. - Mamy potencjał, tylko brakuje w niektórych momentach koncentracji. Jak to poprawimy, będziemy groźni dla najlepszych. Mecz nie trwa 90 minut, tylko 95, jak udowodniła nam Pogoń i ŁKS - ocenia 28-letni piłkarz.
Sasin ma pewne miejsce w składzie Bogdanki.
Kontrakty sporej części zawodników łęczyńskiej drużyny wygasną w czerwcu bieżącego roku. Czy zatem w kluczowych chwilach nie brakuje im zaangażowania, gdyż grają z perspektywą rychłego opuszczenia Lubelszczyzny? - W naszym interesie jest, żeby prezentować się jak najlepiej. Zależy nam bardzo na wynikach i na tym, żeby Łęczna była jak najwyżej w tabeli. Była tutaj ekstraklasa i ona powinna wrócić - uważa Sasin.
Po zmianie nazwy klubu Bogdanka musi grać bez dopingu kibiców. Wsparcie publiczności ogranicza się do sporadycznych braw po ciekawych akcjach czy strzelonych bramkach. Taka atmosfera na trybunach nie wpływa pozytywnie na piłkarzy. - Grałem w Lechu, Śląsku, Koronie i Cracovii i wiem, jak to jest, kiedy kilka tysięcy kibiców krzyknie w 70. minucie, gdy drużynie nie idzie. Naprawdę wtedy wstępują dodatkowe siły. Szkoda, że tu tak nie ma. Myślę, że wszystko się wyjaśni i kibice zaczną przychodzić na stadion - przyznaje podstawowy gracz zielono-czarnych.