Lech przez większą część meczu miał zdecydowaną przewagę optyczną, ale wciąż jego gra pozostawiała wiele do życzenia. - Żałujemy straconych punktów, bo Lech nie był w swojej optymalnej formie - opowiada Marek Zieńczuk.
Bramkę na wagę trzech punktów zdobył Jacek Kiełb, który zaskoczył Matko Perdijicia z pozoru niegroźnym strzałem z dystansu. Zła interwencja bramkarza chorzowian zadecydowała o porażce. - Szkoda straconej bramki. Nie obwiniamy jednak Perdijicia. Mieliśmy swoje sytuacje, których nie wykorzystaliśmy - mówi pomocnik Ruchu.
Chorzowianie zagrali zbyt defensywnie, aby myśleć o wywiezieniu z Poznania choćby punktu. - Mamy taki styl wypracowany, że staramy się zabezpieczyć swoją bramkę. Niestety straciliśmy gola i musieliśmy się odkryć. Można było jeszcze bardziej zaryzykować pod koniec spotkania, choć i tak mieliśmy dwie sytuacje - dodaje Zieńczuk.
Lech mimo iż nie zagrał olśniewająco, to był zespołem lepszym. Gdyby jednak Ruch miał więcej szczęścia mógłby zdobyć gola. Kontrowersyjnie było w szczególności, gdy sędzia podyktował rzut wolny, a nie karny po faulu Dimitrije Injaca na linii pola karnego Kolejorza. - Nie wiem czy tam należał się wolny, czy czasem nie było na linii pola karnego - zastanawiał się po meczu Zieńczuk. - Sytuację miał jeszcze Paweł Abbott. Ewidentnie zabrakło nam szczęścia.