Łukasz Broź: Pomimo zwycięstwa ten mecz był smutny

Widzew Łódź zwycięstwem nad KGHM Zagłębie Lubin zapewnił sobie utrzymanie w ekstraklasie. Świadkami sukcesu tegorocznego beniaminka nie byli jednak kibice. Zdaniem piłkarza Widzewa, Łukasza Brozia, mecze bez fanów nie dostarczają należytych emocji i powodują, że widowisko bardziej przypomina sparing niż ligową potyczkę.

- Najważniejsze, że zdobyliśmy trzy punkty. Pomimo naszego zwycięstwa ten mecz był dla nas smutny. Szkoda, że w tej kolejce musieliśmy grać bez kibiców. Mam nadzieję, że w następnym meczu będzie już widownia. Ciężko gra się przy pustych trybunach, ale pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie wygrywać i odnieśliśmy cenne zwycięstwo - powiedział po końcowym gwizdku pomocnik Widzewa.

Łodzianie po raz kolejny mieli kłopoty z utrzymaniem prowadzenia 1:0. Bramkę wyrównującą dla lubinian zdobył w 67. minucie Szymon Pawłowski. - To nie jest tak, że cofamy się i prowokujemy sytuacje podbramkowe przeciwnika. Byliśmy ustawieni na kole i czekaliśmy na kontry. Atakowaliśmy ich w rogach na połowie przeciwnika. Taka była po prostu nasza taktyka. Jak gra się cały czas wysokim pressingiem, to nie starcza sił na pełne 90 minut, a tego chcieliśmy uniknąć - wyjaśnił Broź.

Pomocnik Widzewa miał sporo pracy w środku pola, gdyż II linia Zagłębia była w tym spotkaniu bardzo aktywna i raz po raz zagrażała bramce gospodarzy. - Zarówno Plizga, jak i Pawłowski, pokazali na boisku, że są dobrymi zawodnikami. Na szczęście dzisiaj nie wystarczyli do tego aby odnieść zwycięstwo. Byliśmy lepsi. Po straconej bramce musieliśmy jednak jeszcze bardziej się skoncentrować, bo w ostatnich meczach nasza skuteczność w końcówkach szwankowała - przyznał podopieczny trenera Czesława Michniewicza.

Na sam koniec swojej wypowiedzi Broź unikał jednoznacznych deklaracji odnośnie celu widzewiaków na koniec sezonu. - Naszym głównym celem jest wygrywanie następnych meczów. Jak to się tak naprawdę potoczy, to zobaczymy. Nie chcę niczego obiecywać - stwierdził pomocnik łodzian.

Komentarze (0)