- Graliśmy na własnym boisku i założeniem był atak od początku. Szkoda, że wpadła tylko jedna bramka, bo sytuacji było więcej i mogliśmy pokusić się o okazalsze zwycięstwo. Skuteczność na pewno nie była naszą najmocniejszą stroną - ocenił Grzegorz Wojtkowiak.
27-letni piłkarz wystąpił w tym meczu na prawej obronie, jednak bardzo często zapędzał się pod pole karne przeciwnika. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że był jednym z motorów napędowych akcji poznaniaków. - W miarę możliwości starałem się angażować w ofensywę. Każdy ma określone założenia do zrealizowania i uczestniczenie w akcjach z przodu także do nich należy - dodał.
Ruch nie zaprezentował się w stolicy Wielkopolski zbyt dobrze. Przed pierwszym gwizdkiem sędziego to Niebiescy byli wyżej w tabeli, mimo to nie podjęli wielkiego ryzyka. - Zdawaliśmy sobie sprawę, że Ruch będzie grał tylko i wyłącznie z kontry. Nie spodziewaliśmy się frontalnego ataku rywali. Głównym atutem chorzowian jest trójka szybkich zawodników. Potrafiliśmy ich jednak zneutralizować. Graliśmy blisko siebie i ci piłkarze nie mieli okazji do wykazania się - stwierdził Wojtkowiak.
Końcówka sezonu nie będzie dla ekipy Jose Marii Bakero zbyt łatwa. W najbliższym czasie lechici wyjadą do Gdańska i Bytomia. Lechia wciąż liczy się w walce o Ligę Europejską, z kolei Polonia desperacko broni się przed spadkiem. - Skupiamy się przede wszystkim na tym, że to my mamy szansę na zajęcie wysokiego miejsca. Do tego potrzeba jednak kilku zwycięstw z rzędu. Tylko seria udanych spotkań zapewni nam sukces - uważa Wojtkowiak.