Odejście Sławomira Peszki z Kolonii jest coraz bardziej prawdopodobne. Obie strony czas na dojście do porozumienia dały sobie tylko do końca tygodnia. Reprezentant Polski domaga się niskiej klauzuli wykupu (na poziomie 800 000 euro), podczas gdy działacze 10. klubu Bundesligi dążą do jej zdecydowanego podwyższenia. W atmosferze wzajemnych oskarżeń niełatwo będzie o zgodę.
--> Menedżer Peszki atakuje FC Koeln
Na Andrzeja Grajewskiego najbardziej narzeka inwestor FC Koeln, Franz-Josef Wernze, który w styczniu wyłożył 450 000 euro, by pozyskać polskiego skrzydłowego z Lecha. - Osiągnąłem ze Sławomirem wyraźny postęp w rozmowach, ale dla pana Grajewskiego to wciąż zbyt mało. Ich żądania są szalone. Dlatego zwróciłem klubowi pełnomocnictwo do rozmów - powiedział sponsor dla Koelner Stadt-Anzeiger.
Podobnego zdania jest Claus Horstmann. - Szkoda, że Sławomir nie ma poważnego menedżera, bo wówczas już dawno byśmy się porozumieli - uważa prezes FC Koeln.
Tymczasem Grajewski pozostaje nieugięty i krytykuje klub z Zagłębia Ruhry. - Peszko szuka obecnie nowego klubu. Pieniądze są ważne, ale chodzi też o inne aspekty, a przede wszystkim o kontuzję. Sławomir nie ma zaufania do klubowych lekarzy. Miał zagrać z Schalke (w 38. kolejce w ubiegłą sobotę - przyp.red.) chociaż mocno cierpiał. Gdy podczas treningu skarżył się na ból, lekarze myśleli, że zaraz mu przejdzie. To mocne rzeczy - komentuje.