Pierwsza połowa toczyła się w szybkim tempie, jednak sporo akcji obu drużyn nie kończyło się strzałami. Długo brakowało czystych sytuacji, choć z upływem czasu zarysowywała się przewaga gospodarzy. W 22. minucie wreszcie zapachniało golem. Z rzutu rożnego bardzo precyzyjnie zacentrował Michał Jakóbowski i piłka spadła na głowę zupełnie niekrytego Krzysztofa Kmiecia. Ten przymierzył przy słupku, lecz swojego bramkarza zaasekurował Kacper Wrzask. Z kolei Bartłomiej Barczak wystąpił w głównej roli tuż przed przerwą, gdy kapitalnie obronił mocne uderzenie Jakuba Paździerskiego z 10 metrów.
Pierwsze 45 minut bramek nie dostarczyło, za to po zmianie stron padały one seryjnie. Od momentu wznowienia gry Lech uzyskał miażdżącą przewagę i górował nad przeciwnikiem w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Wynik został otwarty w 49. minucie, gdy Igor Jurga podał krótko do Jakuba Kapsy, a ten wbiegł w pole karne i z łatwością wykorzystał sytuację sam na sam z Barczakiem. Po kilku chwilach Kolejorz podwyższył prowadzenie. Tym razem Kapsa wystąpił w roli asystenta, a Szymon Drewniak ośmieszył biernych obrońców Lechii i minął ich bez najmniejszego trudu. Efekt? Kolejny pojedynek z Barczakiem i znów zamieniony na bramkę.
W 67. minucie Kapsa zaliczył swoją drugą asystę, obsługując tym razem Dominika Chromińskiego. Ten nie spieszył się ze strzałem, minął Barczaka i dopiero wtedy skierował futbolówkę do pustej bramki. Zespół z Gdańska w tym fragmencie spotkania był totalnie rozbity. Lechiści nie stawiali żadnego oporu i dawali się ogrywać w zadziwiający sposób.
Apogeum nieudolności goście osiągnęli w 74. minucie Maciej Gawroński chciał podać do bramkarza, lecz... nie zauważył, że tuż za jego plecami czyha Kapsa. Rezerwowy Kolejorza wykorzystał prezent i pokonał Barczaka lekkim uderzeniem z najbliższej odległości. W ten sposób skompletował dwa gole i dwie asysty, mimo że na murawie przebywał zaledwie 45 minut!
W samej końcówce poznaniacy mogli zdobyć nawet piątą bramkę, bowiem Maciej Maślany ruszył do prostopadłego podania Chromińskiego i miał przed sobą tylko rezerwowego golkipera gości, Piotra Lisa. 19-letni pomocnik miał mnóstwo miejsca czasu, ale źle trafił w piłkę i spudłował.
Ostatecznie Lech triumfował 4:0, notując najwyższe zwycięstwo w obecnym sezonie. Wynik jest jak najbardziej sprawiedliwy i w pełni oddaje przebieg boiskowych wydarzeń. Goście nie stworzyli w tym meczu ani jednej czystej sytuacji strzeleckiej.
Lech Poznań - Lechia Gdańsk 4:0 (0:0)
1:0 - Kapsa 49'
2:0 - Drewniak 55'
3:0 - Chromiński 67'
4:0 - Kapsa 74'
Składy:
Lech Poznań: Frąckowiak - Polody (67' Kędziora), Barabasz (46' Sadowski), Kmieć, Jasiński (67' Filipiak), Jakóbowski (46' Kapsa), Drewniak, Chromiński, Paździerski, Kowalczuk (46' Jurga), Kraszkowski (69' Maślany).
Lechia Gdańsk: Barczak - Czychowski, Żabko (46' Kaliszewski), Zbrzyzny, Przybylski, Gawroński, Kujtkowski, Gac (69' Kiełdanowicz), Drutel (46' Majsak), Wrzask (74' Kamiński), Wojciechowski (46' Błażewicz).
Sędzia: Piotr Wasielewski (Kalisz).
Widzów: 76.