Warciarze długo przegrywali 0:1, ale najpierw w 83. minucie wyrównali, a następnie w samej końcówce przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. - Pokazaliśmy, że jesteśmy nie tylko dobrym zespołem, ale również mamy charakter. Uważam, że byliśmy lepsi. Przeciwnik postawił wprawdzie trudne warunki, ale był zainteresowany wyłącznie jednym punktem i tylko się bronił - ocenił Piotr Reiss.
Czy podopieczni Bogusława Baniaka spodziewali się, że starcie z MKS będzie tak trudne? - Mieliśmy świadomość, że w ostatnim czasie zespół z Kluczborka traci mało goli i gra bardzo defensywnie. Trener uczulał nas, że będziemy długo w posiadaniu piłki, natomiast rywale staną we własnym polu karnym i będą czyhać na kontry. To się sprawdziło i MKS zdołał nawet objąć prowadzenie, zresztą po moim błędzie. Walczyliśmy jednak do końca, potwierdziło się raz jeszcze, że piłka nożna to gra błędów. Dziękuję kolegom, że pomogli mi w rehabilitacji. Wierzyliśmy, że możemy wygrać i udało się to osiągnąć - dodał "Reksio".
Doświadczony napastnik uważa, że jedyną drogą do łatwiejszego pojedynku było szybkie objęcie prowadzenia. - Niestety ta sztuka udała nam się dopiero w 90. minucie - przyznał żartobliwie. - O kolejne gole było już trudno, ale ja cieszę się przede wszystkim z tego, że zdobyłem pierwszą tegoroczną bramkę na własnym boisku. Radość była jednak stonowana, bo od razu zanieśliśmy piłkę na środek boiska i chcieliśmy walczyć dalej.
Przed spotkaniem poznaniacy wyszli na murawę w charakterystycznych koszulkach z napisem "Gosia walcz". To był głos wsparcia dla koszykarki Małgorzaty Dydek, która znajduje się w stanie śpiączki farmakologicznej. - Jesteśmy osobami publicznymi, więc kto miałby uczestniczyć w takich akcjach jeśli nie my? Nie wiem kto był pomysłodawcą całego przedsięwzięcia, ale uważam, że to była pozytywna inicjatywa - zakończył.
Na boiskach I ligi Reiss zdobył w obecnym sezonie osiem bramek.