Rafał Niziołek: Taktyka była właściwa i długo przynosiła efekt

W spotkaniu z Wartą Rafał Niziołek zdobył gola, ale na nic się on zdał, bowiem poznaniacy zaliczyli piorunującą końcówkę i pokonali MKS 2:1. Po ostatnim gwizdku sędziego pomocnik ekipy z Kluczborka nie krył ogromnego rozgoryczenia.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

- To już nie pierwszy mecz, w którym byliśmy blisko celu, ale w końcówce czegoś nam zabrakło. Czego konkretnie? Myślę, że konsekwencji i koncentracji. Oba gole dla Warty padły w zamieszaniu podbramkowym i głównie dlatego, że nie potrafiliśmy w porę wybić piłki - stwierdził Rafał Niziołek.

Forma Warty w sobotnim spotkaniu była daleka optymalnej, a mimo to gospodarze zwyciężyli 2:1. Wystarczyło im do tego podkręcenie tempa w ostatnich dziesięciu minutach. Czy ten fakt nie jest dodatkowo dobijający dla MKS? - Myślę, że dyspozycja poznaniaków aż tak zła nie była. Faktem jest, że długo nie mieli oni miejsca na rozwinięcie skrzydeł. My graliśmy blisko siebie, przez większą część spotkania potrafiliśmy zachować odpowiednią koncentrację. Gospodarze dopięli swego dopiero w końcówce. Bramki były trochę przypadkowe, lecz to nic nie zmienia, bo punkty zostały w Poznaniu - dodał 22-letni pomocnik.

Czy swoiste murowanie bramki było świadomą taktyką zespołu Ryszarda Okaja? - Gdy udajemy się na mecz wyjazdowy, to nie możemy się otwierać. Warta ma bardzo doświadczoną drużynę, ze sporą ilością dobrych piłkarzy. Absolutnie nie mogliśmy pozwolić sobie na przesadne atakowanie. Liczyliśmy na kontry i trzeba przyznać, że w taki sposób wypracowaliśmy kilka sytuacji - zakończył Niziołek.

Obecnie MKS ma dwa punkty przewagi nad strefą spadkową, a w najbliższą środę zmierzy się z Bogdanką Łęczna.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×