Sikorski zapowiada: Chcę pobić rekord Lubańskiego

W ostatnich dniach przy Roosevelta doszło do spotkania dwóch świetnych napastników. Jeden z najlepszych strzelców w historii Górnika, Włodzimierz Lubański spotkał się z wielką nadzieją zabrzańskiej drużyny, Danielem Sikorskim.

Kibicom Górnika trudno byłoby sobie wyobrazić zabrzańską drużynę lat świetności bez Włodzimierza Lubańskiego na szpicy. Bramkostrzelny zawodnik przy Roosevelta występował przez dwanaście lat, w 234. występach strzelając 155. bramek. Wydaje się, że legendarnemu zawodnikowi drużyny 14-kronych mistrzów Polski przybył nowy rywal. Mowa o Danielu Sikorskim, który jak na razie sześć razy wpisał się na listę strzelców w barwach Górnika.

Były gracz rezerw Bayernu Monachium jest jednak ambitny i nie boi się wielkich wyzwań. W trakcie spotkania z Lubańskim pokusił się o złożenie odważnej deklaracji. - Daniel zapowiedział w rozmowie z Włodkiem, że pobije jego rekord w występach i bramkach strzelonych dla Górnika - mówi Stanisław Oślizło, kapitan złotej jedenastki Górnika.

Deklarację złożoną wybitnemu przed laty zawodnikowi Sikorski zdecydował się powtórzyć. - Podejmę próbę pobicia rekordu Lubańskiego - zapewnia 24-letni napastnik, który z Górnikiem związany jest jeszcze dwuletnim kontraktem. W ostatnich tygodniach nie brakowało spekulacji, jakoby były młodzieżowy reprezentant Austrii szykował się do przeprowadzki do Legii Warszawa. - Dla mnie liczy się tylko Górnik. Dostałem szansę sprawdzenia się w tym klubie i chcę się mu za to odwdzięczyć - przyznaje najskuteczniejszy w tym sezonie strzelec zabrzańskiej drużyny.

Kto wie, czy do kolejnego spotkania Lubańskiego z Sikorskim nie dojdzie podczas jednego z najbliższych zgrupowań reprezentacji Polski. Rodzice austriackiego napastnika są bowiem Polakami i nic nie stoi na przeszkodzie, by ten mógł występować w koszulce z białym orzełkiem na piersi. Co prawda jak na razie zawodnik nie posiada polskiego paszportu, ale załatwienie spraw urzędowych powinno być formalnością.

Podczas ostatniego meczu Górnika ze Śląskiem Wrocław grę Sikorskiego obserwował Franciszek Smuda. Czy napastnik, który pierwsze szlify pobierał w słynnej akademii w Monachium okaże się być antidotum na nieskuteczność biało-czerwonych?

Komentarze (0)