O ofertcie z Wisły nic mi nie wiadomo - rozmowa z Grzegorzem Boninem, skrzydłowym Górnika Zabrze

Przed trzema laty Grzegorz Bonin trafił do Górnika z Korony Kielce. Ze złocisto-krwistymi nie żegnał się w najlepszej atmosferze. - Korona była już wtedy zdegradowana za korupcję, ale ja wcześniej podjąłem decyzję, że chcę odejść - wspomina w rozmowie z naszym portalem.

Marcin Ziach: Po trzech latach nieobecności przyjedziesz do Kielc, w barwach Górnika. Serce zabije szybciej?

Grzegorz Bonin: Czy ja wiem, czy szybciej? To będzie mój pierwszy mecz na stadionie Korony, po moim odejściu z tego klubu. To aż dziwne, bo minęły już trzy lata, ale najpierw oni byli w pierwszej lidze, a potem ja z Górnikiem i dopiero teraz będzie mi dane zagrać przeciwko Koronie w Kielcach. Na pewno będzie to dziwne uczucie, ale jak wyjdzie ten mecz zobaczymy na boisku.

Z Koroną nie żegnałeś się w najlepszej atmosferze.

- Korona była już wtedy zdegradowana za korupcję, ale ja wcześniej podjąłem decyzję, że chcę odejść. Grałem tam już trzy i pół roku, a perspektyw rozwoju jakichś większych w klubie nie było i w głównej mierze dlatego chciałem zmienić otoczenie. Wielu ludzi kojarzyło mój transfer z ucieczką przed grą w pierwszej lidze, ale to akurat było jednym z wielu czynników.

Klub także nie był z twojej decyzji zadowolony. Ostatnie tygodnie przed odejściem spędziłeś w drużynie rezerw.

- Po sezonie zostałem przesunięty do drugiego zespołu. Jeszcze z pierwszym zespołem rozpocząłem okres przygotowawczy, ale kiedy po obozie powiedziałem, że chcę zmienić klub, to przesunięto mnie do rezerw i tam przez dwa czy trzy tygodnie sobie klepałem piłkę.

Postawa Korony na wiosnę jest dla ciebie niespodzianką?

- Na pewno w jakimś stopniu tak. Po rundzie jesiennej wydawało się, że na wiosnę mogą powalczyć o coś więcej, ale runda rewanżowa to chyba taka kielecka bolączka. Pamiętam, że za moich czasów też świetnie radziliśmy sobie na jesień, a potem wiosną czegoś brakowało. Może nie wyglądało to tak słabo jak w tym sezonie, ale pełni satysfakcji być nie mogliśmy. Zawsze kończyliśmy sezon w pierwszej piątce i był to chyba najlepszy okres Korony tamtych czasów.

Górnik w Kielcach musi powalczyć o całą pulę, jeśli chce do końca liczyć się w walce o Ligę Europejską.

- Powiedzieliśmy sobie, że trzy ostatnie mecze chcemy wygrać i zobaczymy co będzie dalej. Jeden cel zrealizowaliśmy, bo pokonaliśmy Śląsk. Teraz jedziemy po zwycięstwo na Koronę. Faworytem na pewno nie jesteśmy, podobnie zresztą jak Korona. Decydować będzie dyspozycja dnia i łut szczęścia.

Wątek walki awans do europejskich pucharów w szatni Górnika gdzieś się przewija?

- Kiedy o tym rozmawiamy, to raczej traktujemy to humorystycznie. Skupiamy się na tych meczach, jakie nam zostały i nie patrzymy na tabelę. Na pewno fajnie by było, gdyby po tylu latach do Zabrza znowu zawitały europejskie puchary, ale do tego jeszcze nam trochę brakuje. Następny krok ku temu chcemy zrobić w Kielcach.

Sezon dobiega końca, a wraz z nim kontrakt wiążący cię z Górnikiem. W środę rozegrasz przedostatni mecz w tych barwach?

- Nie wiem. Byłem na rozmowach z zarządem i daliśmy sobie czas do środy. Do tego czasu na pewno podejmę już decyzję gdzie będę grał w przyszłym sezonie. Czy będzie to Górnik, czy inny klub, sprawa jest w dalszym ciągu otwarta.

Po ostatniej turze rozmów jesteś bliższy decyzji o odejściu z Roosevelta czy parafowaniu nowej umowy?

- Jestem gdzieś w połowie i do żadnej opcji na razie się nie przychylam. Spodziewałem się, jakie Górnik może zaproponować mi warunki, więc negocjacje z zarządem nie przybliżyły, ani nie oddaliły mnie od decyzji o moim pozostaniu czy odejściu z Zabrza.

Miejsce, które Górnik zajmie na finiszu sezonu będzie miało wpływ na twoją decyzję?

- W jakimś stopniu na pewno jest to aspekt, który będę brał pod uwagę. Mam jeszcze chwilę do namysłu i żadnej decyzji na razie nie podjąłem. Zobaczymy co będzie jak skończy się sezon.

Podobno przymierzasz się do przeprowadzki pod Wawel i gry w Wiśle Kraków.

- Fajnie to słyszeć. Tym bardziej, że pierwsze słyszę to od ciebie.

Oferty działaczy Białej Gwiazdy dotąd nie było?

- Nie, a przynajmniej mnie nic na ten temat nie wiadomo.

Skąd zatem pojawiło się zainteresowanie twoją osobą?

- Jest kilka propozycji, ale tym zajmuje się mój menadżer i ja o szczegółach na razie nie wiem zbyt wiele. Zresztą nawet jakbym wiedział, to pewnie nie mógłbym jeszcze nic o tym powiedzieć. Z tego co wiem, to coś tam się w tej sprawie dzieje.

Przymierzasz się do gry w Polsce czy nadszedł ten czas, by wyjechać za granicę?

- Są oferty i z Polski i z zagranicy. Wiadomo, że z moim statusem w grę wchodziłyby tylko jakieś ekstremalne ligi, które mnie nie interesują.

Komentarze (0)