Piotr Klepczarek: Czekamy, co się wydarzy w Świnoujściu

Po wygranym meczu z GKS-em Katowice, piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego czekają na wynik środowej potyczki Floty Świnoujście z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza, po którym być może, będą świętować awans do ekstraklasy.

Aby już po 31. kolejce spotkań zapewnić sobie grę w najwyższej klasie rozgrywkowej w przyszłym sezonie, ŁKS musiał pokonać GKS Katowice i liczyć na stratę punktów przez Flotę. Połowa zadania, na którą wpływ mieli łodzianie, została już wykonana, teraz pozostaje im czekać na wieści znad morza.

- Czekamy na wynik Floty, na to, co się tam wydarzy, ale na dobrą sprawę, to patrzymy głównie na siebie. Założyliśmy sobie przed meczem z GKS-em, że chcemy zdobyć 3 punkty i spokojnie przyglądać się reszcie. Zresztą i tak pozostały 3 mecze i niezależnie od wyniku spotkania Floty z Termaliką, to my wywalczymy kolejne zwycięstwa i przypieczętujemy awans - powiedział obrońca łodzian Piotr Klepczarek.

I choć rzeczywiście awans ŁKS-u już jest niemal pewny, a nawet jeśli Flota w środę wygra, to formalnością będzie jego matematyczne "przyklepanie" w następnych kolejkach, to jednak ten moment w klubie z al.Unii będzie zapewne hucznie świętowany.

- Jeszcze nie wiem, co będziemy robić w środę w trakcie spotkania Floty, ale raczej nic szczególnego - twierdzi Klepczarek.

Po problemach ŁKS-u na początku rundy, gdy wielu obserwatorów krytykowało łodzian za styl, ostatnie mecze to zwyżka formy i aż 9 goli w dwóch spotkaniach. Zawodnik ŁKS-u nie uważa jednak, że zwycięstwa przyszły bez wysiłku.

- Patrząc na same wyniki, można pomyśleć, że 2 ostatnie mecze były łatwe. W rzeczywistości trzeba było jednak włożyć w nie dużo pracy. Wynik w obu potyczkach ułożył się dobrze, dzięki czemu z biegiem czasu było dużo spokojniej, niemniej jednak o każdy punkt w tej lidze trzeba mocno walczyć.

Obrońca drużyny z al.Unii w ostatnich dniach wziął udział razem z kilkoma kolegami z drużyny, a także koszykarzami ŁKS-u, w Biegu Ulicą Piotrkwską, w którym rywalizował w biegu VIPów. "Zabłysnął" w nim przeniesieniem przez ostatnie metry i linię mety piosenkarki Iwony Węgrowskiej, zmęczonej pokonanym dystansem.

- Było bardzo miło i wesoło. To był taki żart z Iwoną, a na Biegu Ulicą Piotrkowską pokazaliśmy z kolegami, z koszykarzami i z prezesami, że potrafimy się bawić, gdyż po to nas tam zaproszono i impreza wyszła bardzo fajnie. Na pewno było łatwiej ukończyć bieg, a także przenieść Iwonę Węgrowską niż wygrać mecz z GKS-em - zakończył z uśmiechem Klepczarek.

Komentarze (0)