Porażka z Lechią w Gdańsku w miniony weekend była piątym z kolei wyjazdowym starciem Lecha, z którego poznańska drużyna wróciła bez punktów. Była ona dla Kolejorza tym boleśniejsza, że ograniczyła do minimum szanse ustępującego mistrza Polski na awans do europejskich pucharów.
- Taka jest piłka i tak to bywa. Nie liczy się to, co już za nami. Udało nam się przełamać i wygrać na wyjeździe, a teraz patrzymy, co będzie działo się dalej - mówi w rozmowie z naszym portalem Bartosz Bosacki, kapitan drużyny z Bułgarskiej. - Ten sezon nie był zły w naszym wykonaniu, ale brakowało skuteczności. Bramek traciliśmy mało, ale też nie za dużo ich strzelaliśmy i to było naszą bolączką, co odzwierciedla nasze miejsce w tabeli, ale sezon się jeszcze dla nas nie skończył - zapowiada obrońca poznańskiej drużyny.
Zwycięstwo w Bytomiu teoretycznie otworzyło przed Lechem wąską furtkę do europejskich pucharów. Na kolejkę przed końcem sezonu poznańska jedenastka ma trzy punkty do plasującej się na czwartej pozycji Jagiellonii, która jako ostatnia z czołówki na dzień dzisiejszy ma prawo do gry w Lidze Europejskiej.
Jeżeli jednak w ostatniej kolejce białostoczanie swój mecz przegrają, a punkty stracą Lechia i Widzew, to Kolejorz, przy swoim zwycięstwie nad Koroną, może wywalczyć przepustkę do gry na europejskich salonach.
- Będziemy walczyć do końca. Liga jest w tym sezonie wyrównana i nawet w przedostatniej kolejce nie brakowało niespodziewanych rozstrzygnięć. Chcemy sezon zakończyć z honorem, zwycięstwem przed własną publicznością - zapewnia Artjoms Rudnevs, napastnik Lecha.
- Cieszy bardzo zwycięstwo i przełamanie na wyjeździe. Mogło być ono znacznie wyższe, ale najważniejsze są trzy punkty. Szkoda trochę zmarnowanych sytuacji, bo Polonia w końcówce postawiła wszystko na jedną kartę i mogło się skończyć różnie, ale i tak postawiliśmy na swoim. Chcemy sezon też zakończyć zwycięstwem, a co ono nam przyniesie zobaczymy - uśmiecha się Grzegorz Wojtkowiak, obrońca poznańskiej lokomotywy.