Kibic Górnika z Anglii poda Koronę do sądu?

Trzy tygodnie temu przy okazji meczu pomiędzy Koroną Kielce a Górnikiem Zabrze do stolicy województwa Świętokrzyskiego ściągnęła kilkudziesięcioosobowa grupa kibiców ze Śląska. Z powodu nadinterpretacji przepisów nie zostali oni na stadion wpuszczeni. Kielecki klub może to drogo kosztować.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Przed trzema tygodniami na łamach naszego portalu informowaliśmy o nadgorliwości w interpretacji przepisów przez Koronę Kielce. Klub ze stadionu przy Ściegiennego mimo wcześniejszych deklaracji nie wpuścił na mecz kibiców Górnika, którzy indywidualnie chcieli wejść na stadion i dopingować beniaminka ekstraklasy w meczu mającym kluczowe znaczenie dla szans śląskiej drużyny na występ w Lidze Europejskiej.

Fani z Zabrza do Kielc przyjechali, po czym otrzymali od organizatorów zakaz zakupu biletów na to spotkanie, choć spełniali wszelkie kryteria obowiązujące przy weryfikacji. - Usłyszeliśmy, że jako, że nie jesteśmy mieszkańcami województwa Świętokrzyskiego nie zostaniemy wpuszczeni na stadion - powiedział w rozmowie z naszym portalem jeden z fanów drużyny z Roosevelta.

Jak się jednak okazuje, działania kieleckich działaczy mogą klub drogo kosztować. Jeden z fanów zabrzańskiej drużyny na mecz Korony z Górnikiem przyjechał bowiem aż z Londynu. - Przed wyjazdem wielokrotnie upewniałem się czy zostanę wpuszczony na stadion. Dzwoniłem do Kielc i zostałem poinformowany, że bez problemu wejdę na stadion na dowód osobisty z meldunkiem w Zabrzu. Nie mogłem jedynie posiadać przy sobie barw Górnika - mówi portalowi SportoweFakty.pl poszkodowany sympatyk Trójkolorowych.

Wyjazd na mecz zaplanował on znacznie wcześniej, jeszcze przed wprowadzeniem zakazu przyjmowania grup kibiców gości. Mimo to po przyjeździe do Kielc, podobnie jak inni kibice ze Śląska został odprawiony z kwitkiem. - Kibice Górnika porozumieli się z kibicami Korony i z ich strony nie było żadnych przeciwwskazań, żeby goście z Zabrza weszli na stadion - przekonuje. Jeszcze przed meczem interweniował Tomasz Milewski, kierownik ds. bezpieczeństwa z ramienia zabrzańskiego klubu. Nic jednak nie wskórał ani on, ani kibice złocisto-krwistych, którzy okrzykami domagali się wpuszczenia gości ze Śląska na stadion.

Ostatecznie grupa kilkudziesięciu kibiców ze Śląska mecz obejrzała w pubie, nieopodal kieleckiego obiektu. Wraz z nimi miejsce zajął Marcin z Londynu, który nosi się z zamiarem wystąpienia na drogę sądową z tytułu poniesionych kosztów. - Zapłaciłem 130 funtów za przejazd w obie strony plus dodatkowe 100 złotych za dotarcie z lotniska na stadion i z powrotem. Do tego na podróż bez celu straciłem trzy dni, a czasu nie da się przecież wycenić. Zamierzam dochodzić swoich praw na drodze sądowej - zapewnia.

Być może wystąpienia na drogę sądową fan Górnika z Anglii by zaniechał, gdyby nie skandaliczne zachowanie pracowników Korony. Po fakcie długo mailował on z przedstawicielami kieleckiego klubu. Nie został jednak potraktowany poważnie. Rzecznik Korony podważył nawet fakt, czy do Polski ściągnął on wyłącznie na mecz, winą za zaistniałą sytuację obarczając PZPN. - Nie chodzi nawet o pieniądze, a o zasady. To co zrobiła Korona to łamanie podstawowych praw człowieka i dyskryminacja rasowa, bo głównym argumentem był adres zameldowania - uważa.

Sprawę zamierza on odpowiednio nagłośnić. Wysłał już stosowne pismo m.in. do obu klubów, Rzecznika Praw Konsumenta i Urzędu Miasta w Zabrzu. Z lokalnego magistratu otrzymał on poradę prawną jak dalej sprawą kierować. - Wiem, że racja leży po mojej stronie. Nie popuszczę - zapewnia sympatyk drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

ZOBACZ TAKŻE:

Korona nie wpuściła kibiców ze Śląska: Nagorliwość w interpretacji przepisów czy zalążek kibolofobii?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×