Kiedy cztery miesiące temu Arkadiusz Radomski jasno zakomunikował działaczom i trenerowi Austrii Wiedeń, że nie przedłuży kończącego się w tym roku kontraktu ci pozbawili 31-latka szansy gry. Wychowanek Mieszka Gniezno regularnie przesiadywał na ławce rezerwowych, ale mimo to nie zmienił swojej decyzji. Obecnie Radomski wypoczywa w rodzinnym Gnieźnie i wyczekuje sygnału od menedżera, który szuka piłkarzowi nowego pracodawcy.
- Jestem teraz na urlopie w Polsce i wypoczywam. Razem z rodziną mamy czas, który możemy poświęcić tylko sobie. Jeżeli chodzi o mojego nowego pracodawcę, to nic jeszcze nie wiem. Pewne jest to, że odchodzę z Austrii Wiedeń i tu już nic się nie zmieni. Czekam na sygnały od mojego menedżera, który szuka mi nowej drużyny. Można powiedzieć, że jest to czas wyczekiwania - stwierdza w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Radomski.
Radomski, który w barwach holenderskiego Heerenven przez osiem sezonów rozegrał 199 spotkań przekonuje, że obecnie nie ma żadnych, mniej lub bardziej konkretnych ofert. - Kiedy rozmawiałem z menedżerem powiedziałem mu, żeby nie dzwonił do mnie za często. Niech dzwoni wtedy, kiedy będzie mieć na stole konkretną ofertę. Na razie w telefonie nie wyświetla mi się jego numer, więc pewnie nic ciekawego jeszcze nie ma. Ale chyba nie jestem jeszcze tak słabym piłkarzem, że żaden klub mnie nie zechce - mówi z uśmiechem na ustach 30-krotny reprezentant Polski.
Były pomocnik poznańskiego Lecha wielokrotnie podkreślał, że ligą, w której chciałby zakotwiczyć na dłuższy okres jest niemiecka Bundesliga. Piłkarz zdaje sobie jednak sprawę, że w większości klubów zza zachodniej granicy są już zawodnicy mogący grać na jego pozycjach, w efekcie czego plany gry w Niemczech Radomski będzie musiał odłożyć przynajmniej o sezon. - Chciałbym iść do Niemiec. Bundesliga to twarda liga dla twardych zawodników i mi to odpowiada. Z tą grą w Niemczech może być jednak problem. Z tego co wiem to większość klubów ma na moich pozycjach po dwóch, trzech piłkarzy, więc nie ma sensu brać kolejnego. Niemcy może "wypalą" za rok, może dwa lata, bo wtedy niektórym zawodnikom skończą się kontrakty. Nie jest jednak powiedziane, że nie mogę zagrać w Anglii czy Holandii. Wszystko się wyjaśni jak będę mieć konkretne oferty - przekonuje.
Piłkarz zdecydowanie zaprzecza głosom, jakoby już teraz miał wrócić do polskiej ekstraklasy. Radomski powrót planuje za dwa, trzy lata. Klubem, w którym pomocnik chce zakończyć karierę będzie oczywiście Lech Poznań, gdzie 31-latek rozpoczął swoją przygodę z piłką. - Nie, nie, nie - zdecydowanie zaprzecza pytany czy wróciłby w tym roku do Polski. - Teraz nie myślę o powrocie do ojczyzny. Chciałbym za granicą pograć jeszcze dwa, trzy lata i dopiero po tym okresie wrócę. Czuję, że jestem jeszcze w stanie na wysokim poziomie pograć właśnie taki czas - zapewnia.
Do jakiego klubu Radomski chciałby wrócić? Piłkarz nie ma złudzeń. Byłby to Lech Poznań. - Bardzo mocno chciałbym znów grać dla Lecha. Jeżeli oczywiście Kolejorz mnie zechce, to z wielką przyjemnością wrócę na "stare śmiecie". Z Lecha wystartowałem do wielkiej piłki i właśnie tam chciałbym przygodę z tą piłką zakończyć. Najlepiej mistrzostwem Polski - śmieje się Radomski.
Przed kontuzją kolana Radomski był podstawowym graczem reprezentacji Polski. Po urazie nie mógł odnaleźć formy z eliminacji do mistrzostw Europy i na wielką imprezę nie pojechał. Mimo to piłkarz zapewnia, że jest do dyspozycji trenera Leo Beenhakkera i liczy na kolejne mecze z "orzełkiem" na piersi.
- Czas pokaże czy trener będzie chciał, abym występował w jego zespole. Na mistrzostwach Europy mnie nie potrzebował, ale w eliminacjach może znów się przydam. Jeżeli Beenhakker wyrazi zapotrzebowanie na Radomskiego, to nie ma problemu, jestem do dyspozycji. Na razie jednak za wcześnie by spekulować o mojej przyszłości w kadrze. Grać oczywiście bym chciał, bo to zaszczyt. Teraz skupiam się jednak na wypoczynku - kończy Radomski.