Słowak Marian Kelemen jest niezastąpiony w bramce Śląska Wrocław. W czwartek w spotkaniu z Dundee United Kelemenen po raz kolejny stanął na wysokości zadania. Tym razem, jeszcze przy wyniku 0:0, świetnie interweniował, gdy w sytuacji sam na sam z nim znalazł się David Googwillie. - Nie analizowałem, jak w sytuacjach sam na sam zachowuje się David Goodwillie. Moja interwencja była instynktowna. Ruszyłem przed siebie tak, aby on próbował mnie obejść z lewej strony. Wyszło tak jak chciałem i jestem z tego zadowolony - mówił po meczu Słowak.
- Jestem bramkarzem i jestem tam po to, aby pomóc zespołowi - dodał.
Wrocławianie od pierwszej minuty narzucili Szkotom swój styl gry. Piłkarze Śląska mieli przewagę, ale nie potrafili przełożyć tego na zdobycz bramkową. Zawodnicy Dundee United skoncentrowali się na rozbijaniu ataków WKS-u, a swojej szansy upatrywali poprzez grę z kontry. Jedyne groźne sytuacje zespół ze Szkocji stworzył sobie jednak po błędach wicemistrzów Polski. - Było ciężko, było groźnie. My dominowaliśmy w pierwszej połowie, a oni mieli dwie kontry, których nie wykorzystali. W końcu zdobyliśmy jednak bramkę. Teraz najważniejsze będzie dobre przygotowanie się do meczu w Szkocji - skomentował ulubieniec fanów Śląska.
Przed rewanżowym spotkaniem, które odbędzie się za tydzień w lepszej sytuacji są zawodnicy trenowani przez Oresta Lenczyka. - To jest Liga Europejska, więc dobrze, że nie straciliśmy bramki, a sami strzeliliśmy jedną. Myślę, że mecz w Szkocji będzie zupełnie inny, jak ten, który miał miejsce tutaj we Wrocławiu - przestrzegał Słowak.
- Nie jest to duża zaliczka. Jakby wynik był 2:0, 3:0 to by było lepiej. Najważniejsze jest jednak, że nie straciliśmy bramki. Nie możemy się cieszyć za długo, bo to jest dwumecz. Już mówiłem, że w Szkocji będzie zupełnie inaczej - dodał.