Po inauguracji w Bydgoszczy: Ciepłe słowa Mariusza Kurasa

To była udana inauguracja ligowego sezonu w wykonaniu piłkarzy Zawiszy Bydgoszcz i Sandecji Nowy Sącz. Po meczu na konferencji prasowej wiele ciepłych słów gospodarzom poświęcił trener Mariusz Kuras.

Do tej pory Bydgoszcz i ogólnie region Kujawsko-Pomorski nie miał szczęścia do I-ligowej piłki. Nawet jeśli udało się już komuś awansować na zaplecze Ekstraklasy, to szybko z niego spadał bądź był wycofywany z rozgrywek. W tym pierwszym przypadku w sezonie 2006-2007 była to Unia Janikowo, dziś znajdującą się w III lidze na skraju bankructwa.

Tym bardziej cieszy, że podczas inauguracji piłkarze Zawiszy i Sandecji stworzyli dobre widowisko. Trzy punkty gospodarzom na pięć minut przed końcem odebrał Arkadiusz Aleksander, którego... właścicielem karty zawodniczej jest obecny właściciel bydgoskiego klubu Radosław Osuch.

Z drugiej strony na trybunach zasiadło nieco ponad sześć tysięcy sympatyków futbolu, co jest po pierwszej kolejce rekordem jeśli chodzi o zaplecze ekstraklasy. Kibice zgotowali owacyjnie przyjęcie opiekunowi Sandecji Mariuszowi Kurasowi. - Kuras, Kuras trzymaj się, Kuras Kuras trzymaj się - na te słowa szkoleniowiec przyjezdnych zaczął pozdrawiać kibiców.

- Czuję się tutaj jak w domu, co było widać w moim sercu, słychać i czuć. W Bydgoszczy zostawiłem kawał dobrego życia i wielu znajomych. Prywatnie był to dla mnie najlepszy okres w karierze trenerskiej - mówił opiekun Sandecji ze łzami w oczach.

Sam mecz mógł się podobać. W porównaniu do II-ligowych boisk widać, że w I lidze nie ma miejsca na improwizację, gra jest szybsza, a wyszkolenie techniczne piłkarzy lepsze niż w niższych klasach rozgrywkowych. - Jestem dumny z tego, że kiedyś byłem trenerem Zawiszy. Żałuję tylko, że na placu gry było tak mało moich podopiecznych, choć miałem okazję z nimi spotkać się na korytarzu. Najbardziej mi żal Marcina Łukaszewskiego, który jest właściwie ikoną tego klubu. Będę dalej kibicował bydgoszczanom - zakończył Kuras.

Komentarze (0)