- Pozostał nam spory niedosyt. Bardzo chcieliśmy wygrać ten mecz, co było widać na boisku. Zawodnicy ciężko pracowali na ten wynik. Jednak tak to już w sporcie bywa. Żałujemy tej chwili dekoncentracji w ostatnich sekundach. Myślę, że zespół pokazał dobrą piłkę, pokazał, że potrafi grać i że jest zespołem.– powiedział po meczu Radosław Mroczkowski.
Przy bramce dla zespołu "Białej Gwiazdy" zawinił brak komunikacji pomiędzy obrońcą Jarosławem Bieniukiem, a bramkarzem Maciejem Mielcarzem, co wykorzystał Biton. - Na pewno był gdzieś błąd w komunikacji. Ale to jest piłka i nie takie zespoły traciły bramki w ostatnich sekundach spotkania. Musimy w ten sposób na to spojrzeć. Mecz z mistrzem Polski jest zawsze dużym wyzwaniem. Mimo tej straconej bramki zawodnicy zdali egzamin – uważa szkoleniowiec widzewiaków.
Zdaniem 44-letniego szkoleniowca, jego podopieczni bramkę mogli zdobyć już w pierwszej połowie. - Gola mogliśmy zdobyć jeszcze w pierwszej połowie. Przed przerwą stworzyliśmy sobie kilka dobrych okazji, których nie udało nam się jednak wykorzystać – mówi trener Widzewa. I dodaje – Bramka dla nas wisiała w powietrzu. Mieliśmy stałe fragmenty, poprzeczki, wiedzieliśmy, że bramka w końcu padnie i tak się stało.
Jak przyznaje Mroczkowski, remis z mistrzem Polski nie jest zły. Szkoleniowiec zadowolony był również z tego, że jego piłkarze stworzyli dobry zespół. - Widać było, że Wisła jest w trakcie sezonu i ma za sobą kilka meczów w pucharach. Wynik mógł być zdecydowanie lepszy, ale remis z mistrzem Polski na początek sezonu nie jest taki zły. Drużynie należą się pochwały za zaangażowanie w grę. Przed meczem powiedziałem zawodnikom, że potrzebuję jedenastu piłkarzy, którzy stworzą dobry zespół. Tak się stało – zakończył swoją wypowiedź trener Widzewa.