Dla kibiców w Polsce Łukasz Skorupski był dotąd zawodnikiem anonimowym. 20-letni golkiper Górnika występował dotychczas zazwyczaj w drużynie Młodej Ekstraklasy śląskiego klubu, a przez ostatnie pół roku bronił bramki pierwszoligowego Ruchu Radzionków. Po świetnej w swoim wykonaniu rundzie wiosennej na zapleczu ekstraklasy wrócił do Zabrza, by raz jeszcze powalczyć o miejsce między słupkami bramki górniczej drużyny.
Zadanie nie należało do najłatwiejszych, bo za konkurentów miał ligowych wyjadaczy, w osobach Borisa Peskovicia i Mateusza Sławika. Po zaciętej rywalizacji w letnim okresie przygotowawczym były młodzieżowy reprezentant Polski zostawił znacznie bardziej doświadczonych konkurentów w tyle. - Na dziś bramkarzem numer jeden w Górniku jest Łukasz Skorupski i tak pozostanie na kilka najbliższych kolejek. Oczywiście, o ile utrzyma wysoką formę - podkreśla Jarosław Tkocz, trener bramkarzy śląskiego klubu.
O tym, że umiejętności młody bramkarz zabrzan ma rzeczywiście nieprzeciętne przekonali się w niedzielne popołudnie zawodnicy Śląska Wrocław. Wicemistrzowie Polski długo bili głową w mur, raz za razem łapiąc się na głowę, obserwując z niedowierzaniem poczynania Skorupskiego. - Debiut oceniam na plus, jednak zawsze mogło być lepiej - przekonuje uzdolniony golkiper Górnika. - Chcieliśmy w tym meczu zagrać na "zero" z tyłu, ale nam nie wyszło. Remis na wyjeździe to niezły wynik - dodaje.
Od piań zachwytu nad swoją grą Skorupski się jednak odcina. - To jest moja robota. Robię to, co najlepiej potrafię - mówi skromnie. - Trener na mnie postawił i za tę szansę postanowiłem mu się odwdzięczyć dobrą postawą na boisku. Jestem ambitnym zawodnikiem, który zawsze mierzy wysoko i na pewno nie powiedziałem w tym sezonie jeszcze ostatniego słowa - zapewnia utalentowany gracz Trójkolorowych.
Przed debiutem na boiskach T-Mobile Ekstraklasy Skorupski nie odczuwał paraliżującej tremy. - Bardziej stresowałem się, jak debiutowałem w barwach Ruchu w pierwszej lidze. Był to dla mnie pierwszy mecz w seniorach. Teraz stres był mniejszy - wyznaje wychowanek MSPN Górnika. - Szkoda straconej bramki i dwóch straconych punktów. Pierwsza połowa należała do nas, druga przebiegała pod dyktando Śląska. Mecz był wyrównany, a kiedy w końcówce rywal nas przycisnął, bardzo mądrze się broniliśmy. Chcieliśmy grać kontrą, ale nie wyszło. Punkt nie jest zły, ale i z tego meczu musimy wyciągnąć wniosku - zapowiada golkiper drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.