Kolejny reprezentant Polski nie chce wypowiadać się o Polanskim

W wywiadzie udzielonym portalowi SportoweFakty.pl Rafał Murawski przyznał, że nie chce wyrażać głośno swojego zdania na temat Polanskiego. Inny reprezentant - Szymon Pawłowski również nie zamierza wypowiadać się o nowym kadrowiczu.

- Ja nie wypowiadam się na ten temat. To trener wysyła powołania i to on decyduje o personaliach - ucina Szymon Pawłowski. Zwykle piłkarze mówią pozytywnie o zawodniku, który wchodzi do reprezentacji i ma być wzmocnieniem kadry. Rafał Murawski, podobnie jak Pawłowski, nie chciał rozmawiać o Eugenie Polanskim. - Wie pan co - mam swoje zdanie na ten temat, ale nie chciałbym go głośno mówić. To nie jest moja sprawa kogo selekcjoner powołuje - powiedział w wywiadzie dla SportoweFakty.pl.

Pawłowski ma bardzo blisko na zgrupowanie kadry, bo zaledwie 15 kilometrów. Taką odległość dzieli Lubin, w którym mieszka, a Legnicę, gdzie Franciszek Smuda zarządził zgrupowanie. - Przynajmniej będę miał blisko do domu - uśmiecha się Pawłowski po czym dodaje: - W kadrze nie ma łatwych meczów, każdy jest ciężki. Kandydatów do gry jest wielu, a miejsc tylko jedenaście. Czeka mnie ciężka walka. Liczę jednak, że zagram. Jednak to trener decyduje i to jego decyzja.

Kapitalnie nowy sezon rozpoczął 25-letni piłkarz. Strzelił bowiem fantastyczną bramkę przeciwko Lechowi Poznań. Uderzył z około 25 metrów i Krzysztof Kotorowski musiał wyjąć piłkę z siatki. - Jak się dobrze trafi, to wpada. Na pewno strzelając z dalszej odległości bramkarz ma więcej czasu na reakcję. Takie uderzenie na pewno nie jest łatwe. Czy to moja najładniejsza bramka w karierze? Nie wiem. Pamiętam podobna w meczu z Cracovia jeszcze na starym stadionie - mówi Pawłowski.

Pojedynek na Dialog Arena zakończył się remisem 1:1. Wcześniej gola dla Kolejorza strzelił Luis Henriquez i również była to ładnej urody bramka. Lech mógł to spotkanie wygrać, ale najpierw Jakub Wilk zaprzepaścił sytuację sam na sam z Bojanem Isailoviciem, a następnie Serb popisał się świetnym refleksem po strzale głową Artioma Rudneva. - Rozmawiałem z piłkarzami Lecha i mówili, że wynik jest sprawiedliwy. My też mieliśmy swoje sytuacje. Przypomnę strzał głową Kamila Wilczka, po którym Kotorowski wybił instynktownie piłkę. Mieliśmy też uderzenie Sernasa po rzucie rożnym, także wydaje mi się, że był to mecz na remis. Faworytem był Lech, ale nie miał tak dużej przewagi, żeby należało mu się to zwycięstwo - kończy kapitan Miedziowych.

Komentarze (0)