Budujemy stadion dla kibiców - II część rozmowy z Tadeuszem Dębickim, prezesem spółki "Stadion w Zabrzu"

Nowy stadion w Zabrzu pomieści blisko 32 tysiące widzów. Będzie spełniał wymogi najwyższej, IV klasy UEFA. - Ranga stadionu i jego pojemność są adekwatne do miasta i drużyny, która będzie na tej arenie grała - mówi Tadeusz Dębicki, prezes spółki "Stadion w Zabrzu".

Marcin Ziach: Pojawiły się perspektywy realizacji drugiego etapu modernizacji?

Tadeusz Dębicki: Cały czas nad tym pracujemy. Zasadniczym kryterium w tym przypadku jest znalezienie źródeł finansowania. Trwają rozmowy, my też się zastanawiamy i przygotowujemy się pod kątem różnych koncepcji. Nawet ogłaszając przetarg, zaznaczyliśmy w umowie możliwość złożenia zamówienia uzupełniającego, na realizację drugiego etapu modernizacji obiektu. Oznacza to, że jeżeli w trakcie trwania prac znajdziemy źródło finansowania, a współpraca z wykonawcą i inżynierem kontraktu układać się będzie zgodnie z przewidywaniami obu stron, to z miejsca rozpoczniemy kolejny etap prac.

Znając pana zapał, nie spocznie pan, póki w Zabrzu nie powstanie cały stadion, łącznie z trzecim etapem, obejmującym prace wykończeniowe.

- Trzeci etap prac jest silnie powiązany z drugim i zawiera w sobie koszta rzędu 11 mln złotych. Naszym celem jest zrealizowanie wszystkich trzech etapów razem, o ile uda nam się znaleźć źródło finansowania.

Na dziś wiadomo tyle, że drugi i trzeci etap będzie musiał być finansowany ze źródeł zewnętrznych, bo miasto kolejnych 100 mln złotych na ten cel nie wyłoży.

- W imieniu miasta nie chciałbym się wypowiadać. Bierzemy jednak pod uwagę pozyskanie środków ze źródeł zewnętrznych i pod tym kątem kreujemy nasze działania.

Trybuna VIP i umieszczone na niej sky boxy przyniosą klubowi znaczne zyski

Kluczowe dla klubu wydają się być sky boxy, które one powstaną na trybunie zachodniej.

- Nie da się ukryć, że sky boxy, z punktu widzenia biznesowego, dla klubu będą miały duże znaczenie. W naszym założeniu nowa trybuna VIP powinna generować ok. 30 proc. przychodów całości obiektu. Przede wszystkim jednak budujemy stadion dla kibiców i stąd nasze założenia dotyczące pierwszego etapu opierały się głównie na budowie trzech trybun dla kibiców, a loże honorowe założyliśmy w drugim etapie.

Ciągle nie milkną głosy, czy Zabrzu aby na pewno jest potrzebny stadion najwyższej rangi w klasyfikacji UEFA i tak drogi zarazem.

- Nie wiem, czy można powiedzieć, że stadion będzie drogi, bo on wcale taki drogi w moim rozumieniu nie jest. Jestem przekonany, że ranga stadionu i jego pojemność są adekwatne do miasta i drużyny, która będzie na tej arenie grała.

Podziela pan opinię, że w tym mieście powstaje obiekt będący architektoniczną perełką stadionowej infrastruktury Górnego Śląska?

- Z całą pewnością tak będzie. Naszym celem było również to, żeby turyści, którzy będą zwiedzali Zabrze śladami szlaku architektury przemysłowej byli skorzy do tego, żeby zobaczyć nasz stadion. Będzie to bez wątpienia bardzo ciekawe rozwiązanie architektoniczne.

Nowy stadion w Zabrzu będzie architektoniczną perełką wśród obiektów piłkarskich całego regionu

Na miejscu zarządu Górnika zdecydowałby się pan na grę na obiekcie o pojemności zmniejszonej do 3,5 tysiąca miejsc?

- Ogłaszając przetarg w specyfikacji zawarliśmy wymóg, żeby Górnik miał możliwość rozgrywania meczów przez cały okres inwestycji. To kryterium zostało przez wykonawcę zaakceptowane i stadion będzie do dyspozycji klubu. Czy zarząd zdecyduje się na użytkowanie obiektu przez cały ten czas - tego nie wiem. Mogę jedynie prywatnie powiedzieć, że dla mnie Górnik Zabrze to Roosevelta 81.

Inauguracyjny mecz z Widzewem Łódź pokazał, że poprzez drastyczne pomniejszenie pojemności temu stadionowi " wyrwano duszę".

- Na razie innego rozwiązania nie było. Jeżeli chcemy mieć nowy stadion, to część, na której będzie realizowany pierwszy etap prac musiała zostać wyłączona z użytku. Mnie osobiście cieszyło to, że wszystkie miejsca z tych 3,5 tys. były wypełnione, a i atmosfera była fantastyczna.

Coraz częściej przewijać będzie się też temat sponsora tytularnego. W liście intencyjnym pojawiła się kwota 5 mln złotych za 30 lat praw do nazwy dla Allianz Polska. Będziecie ten zapis respektować?

- List intencyjny, o którym mowa, był swego rodzaju projektem sprzed lat. W moim rozumieniu te zapisy na dzień dzisiejszy już nie są aktualne. My w naszym biznesplanie zaplanowaliśmy z tego tytułu zupełnie inną kwotę i według tego będziemy prowadzić rozmowy.

Zainteresowane firmy już na ten temat mediowały?

- Póki co jest na to za wcześnie. Kiedy będziemy bliżej zakończenia prac, to przyjdzie czas, by oczekiwać konkretnych propozycji. To zresztą będzie podlegało procedurze przetargowej, żeby wszystko było jasne i klarowne.

Tego, że Ernest Pohl za odebranie patronatu nad stadionem z nieba pogrozi palcem się pan nie obawia?

- (śmiech) W tej chwili nie jest to Allianz Arena, choć na obecnym stadionie pojawiło się wiele powierzchni reklamowych zajętych przez tę firmę. My się z tego bardzo cieszymy, bo Allianz jest współwłaścicielem klubu i z tytułu tego wspomaga Górnika finansowo. Nazwa nowego obiektu wyłoni się dopiero z czasem. Patronem stadionu jest Ernest Pohl i niech tak zostanie.

Niektórym wciąż trudno uwierzyć w końcowy sukces i są skorzy założyć, że w Zabrzu nowego stadionu w tej formie jednak nie będzie.

- Stadion będzie, bo na to wskazują fakty. Na obecnym etapie fakty te są raczej w dokumentach i rozumiem doskonale, że dla kibica wszystko rozpocznie się, jak ciężkie maszyny pojawią się na placu budowy, ale i to stanie się faktem już wkrótce. Przez ostatnie dwa lata wykonaliśmy naprawdę tytaniczną pracę. Zaprojektowanie tego obiektu było dużym wyzwaniem. Musiała nad nim pracować grupa architektów z doświadczeniem w realizacji podobnych inwestycji, a w 2009 roku takich w Polsce było niewielu. Potem pojawił się problem z zatrudnieniem koreferentów, ale i tych na rynku znaleźliśmy. Ostatnie nasze problemy wiązały się ze zmianami w dokumentacji projektowej, wynikłymi w konsekwencji zmian przepisów UEFA. I to udało nam się jednak doprowadzić do szczęśliwego finiszu.

O to, żeby nowy stadion Górnika tętnił życiem zadba blisko 32-tysięczna publiczność

Chwile zwątpienia przez ten czas się pojawiały?

- Nie. Było ciężko i jest ciężko, ale od tego jesteśmy. Jakby to było proste, to nie trzeba by było powoływać spółki "Stadion".

Spółka Stadion ostatnio uratowała Górnik przed ogłoszeniem bankructwa, stając się jednym z udziałowców klubu.

- Tak też było, ale w tym przypadku byliśmy jedynie narzędziem w rękach miasta. Z funduszy miejskich pochodziła bowiem kwota, która została wykorzystana do podniesienia kapitału zakładowego spółki. Dzięki temu miasto dziś wykonuje prawa wynikające z 97 proc. akcji, mając decydujący głos na zgromadzeniach akcjonariuszy.

Czyli raz jeszcze potwierdza się prawda, że Zabrze to Górnik, a Górnik to Zabrze.

- Oczywiście. Nie od dziś to jest tożsame (śmiech).

ZOBACZ TAKŻE:

Oddanie obiektu w 2012 roku, to termin realny - I część rozmowy z Tadeuszem Dębickim, prezesem spółki "Stadion w Zabrzu"

Komentarze (0)