Piątek w La Liga: Barca czeka na Fabregasa, Pique gotowy na Superpuchar, "tornado" Messi nadciąga na Madryt

Jeszcze dziś albo dopiero w poniedziałek włodarze FC Barcelony oficjalnie potwierdzą transfer Cesca Fabregasa. Wszyscy są zgodni - Hiszpan będzie grał na Camp Nou. Zabraknie go jednak w niedzielę przeciwko Realowi Madryt w pierwszym meczu o Superpuchar Hiszpanii. Do dyspozycji Josepa Gurdioli będzie za to Gerard Pique, ale największym zagrożeniem jest Lionel Messi, który strzelił już 10 bramek Królewskim. W zespole Blancos tylko jedna niewiadoma - Fabio Coentrao albo Angel Di Maria na prawej stronie drugiej linii.

Fabregas piłkarzem Barcelony

Tego są już pewne wszystkie hiszpańskie dzienniki. W Barcelonie czekają tylko na odpowiedni moment, aby oficjalnie potwierdzić transfer. Może to nastąpić dziś albo w sobotę. Inne źródła sugerują, że do prezentacji dojdzie po pierwszym meczu o Superpuchar Hiszpanii.

Kwota przeprowadzki może łącznie wynieść 40 mln euro. Z kasy Blaugrany zniknie 29 mln, Cesc Fabregas przeznaczy 5 mln ze swojego przyszłego kontraktu, a 6 mln to tzw. "zmienne", zależne od wyników drużyny i zawodnika. Warunki tej ostatniej części również mogą wpływać na opóźnienie z oficjalnym komunikatem.

Kanonierzy są już pogodzeni ze stratą Hiszpana. Fabregas nie zagra w najbliższej kolejce przeciwko Newcastle, a opaskę kapitańską ma przejąć Robin van Persie.

Szczęśliwi z takiego obrotu sprawy są piłkarze mistrza Hiszpanii. - Dziś jest świetny dzień! Będzie świetny dzień! Co za nerwy! - napisał na swoim Twitterze Gerard Pique. Odnosząc się do wypowiedzi defensora podobnych słów użył golkiper Victor Valdes: - Tak dziś będzie świetny dzień. Wszystko jest na zaawansowanym poziomie, ale nikt jeszcze oficjalnie nie zamknął sprawy.

Pique gotowy na Superpuchar, niepewny Busquets

W pełni zdrów po urazie jest już Gerard Pique, który będzie do dyspozycji Josepa Guradioli na niedzielne El Clasico. Defensor w piątek trenował normalnie z resztą ekipy. Na zajęciach pojawił się również Xavi, którego występ stoi pod znakiem zapytania.

W stuprocentowej dyspozycji nie jest za to Sergio Busquets. Pomocnik, podobnie jak Pique, wrócił z kontuzją ze zgrupowania reprezentacji Hiszpanii i odbył indywidualne ćwiczenia. Specjalny plan zajęć otrzymali również Ibrahim Afellay, Carles Puyol i Maxwell.

Jedna niewiadoma w składzie Realu

Fabio Coentrao albo Angel Di Maria wystąpi na prawej stronie drugiej linii przeciwko FC Barcelonie. Reszta składu jest już w głowie Jose Mourinho.

Najdroższy letni nabytek Królewskich pokazał się z bardzo dobrej strony podczas okresu przygotowawczego i rozegrał najwięcej minut z całej ekipy - 511.

Z kolei Argentyńczyk brał udział w turnieju Copa America i dołączył do ekipy dopiero w dwóch ostatnich meczach, w których strzelił dwie bramki. W zeszłym sezonie Di Maria miał niezaprzeczalną pozycję w pierwszym składzie, a szczególnie dobrze prezentował się właśnie podczas spotkań z Blaugraną.

Wszystkie oczy zwrócone na Messiego

Po nieudanym Copa America do formy stara się powrócić Lionel Messi, który dopiero w tym tygodniu dołączył do reszty kolegów z Camp Nou. Argentyńczyk ma być główną postacią najbliższych Gran Derbi. To nadzieja Katalończyków i koszmar kibiców z Santiago Bernabeu.

W ostatnich czterech potyczkach na stołecznym stadionie najlepszy gracz 2010 roku aż 6-krotnie pokonał Ikera Casillasa. Jego bilans we wszystkich El Clasico to 13 meczów i 10 bramek.

- Niebezpieczne tornado, które zagraża przedłużeniem swoich rewelacyjnych statystyk na Bernabeu i za każdym razem straszy swoją obecnością - napisał dziennik Marca o najlepszym graczu globu.

Ronaldo chce tytułów, nie rekordów

Z drugiej strony będzie szaleć Cristiano Ronaldo, któremu często zarzuca się, że nie potrafi pokazać pełni swoich umiejętności w najważniejszych meczach. Portugalczyk przed pierwszym spotkaniem zapowiada, że dla niego najważniejsze są tytuły.

- Nie myślę, aby polepszyć swoje liczby z poprzedniego sezonu. Chcę dać z siebie jak najwięcej, by zdobyć trofea, na to właśnie pracujemy - przyznał CR7.

Widmo strajku: trenerzy popierają piłkarzy

Hiszpańskie Stowarzyszenie Trenerów rozumie problem zawodników Primera i Segunda Division. - To poprawne i racjonalne dochodzenie swoich praw, aby otrzymać odkładane wypłaty od kilku klubów - przyznał w oficjalnej nocie prezes ANEF.

W czwartek gracze zagrozili strajkiem przez dwie pierwsze kolejki, przez co rozgrywki mogłyby się zacząć dopiero 10 września. Problemem będzie znalezienie nowych terminów na rozegranie zaległych spotkaniach. Przedłużenie sezonu raczej nie wchodzi w grę, ponieważ w przyszłym roku odbędą się Mistrzostwa Europy w Polsce i na Ukrainie. Organizatorzy strajku zastanawiają się nad rozegraniem kolejek 24 i 28 grudnia.

Za opóźnieniem opowiedziało się już ponad 100 piłkarzy z pierwszo- i drugoligowego frontu. Gra idzie o duże pieniądze - w tym roku aż dwustu graczy złożyło skargi o niewypłacalności klubów na łączną wartości 50 mln euro.

Remisy Athletic i Saragossy

Szansę na kolejne przedsezonowe zwycięstwo zmarnowali piłkarze Athletic Bilbao. Podopieczni Marcelo Bielsy po pierwszej połowie prowadzili z Realem Valladolid 2:0 po trafieniach Gaizki Toquero i Andera Iturraspe. Po zmianie stron drugoligowiec jednak doprowadził do wyrównania, a dubletem popisał się Marquitos.

Takim samym rezultatem zakończyło się starcie Numancii i Saragossy. Gole dla Aragończyków zdobyli Gorka Larrea i Angel Lafita.

Komentarze (0)