Łomot w Bełchatowie przestrogą dla trenera Widzewa

W 2. kolejce T-Mobile Ekstraklasy piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Białej sromotnie przegrali w Bełchatowie z GKS 0:6. Trener najbliższych rywali Górali, Radosław Mroczkowski, przestrzega jednak kibiców swojego zespołu przed przedwczesnym optymizmem. Szkoleniowiec Widzewa ma do tego spory problem z zestawieniem linii obronnej na ten mecz, gdyż wciąż swoich urazów nie wyleczyli Madera i Dudu, a Ben Radhia dopiero niedawno wznowił treningi z zespołem.

- Jeżeli chodzi o przygotowania mamy jeszcze trochę czasu, bo gramy dopiero w niedzielę. Nasze ostatnie treningi są z premedytacją przeprowadzane o konkretnych porach, by przygotować się do słonecznej pogody. Niestety mamy ciąg dalszy problemów kadrowych. Małe urazy naszych podstawowych piłkarzy okazały się groźniejsze i teraz musimy rozważyć, kiedy wprowadzimy ich do treningu. Dudu i Madera ćwiczą jeszcze indywidualnie - rozpoczął swoją wypowiedź na przedmeczowej konferencji trener Radosław Mroczkowski.

Na mecz w Bielsku-Białej nie będzie gotowy także podstawowy obrońca łodzian - Ben Radhia, który jednak powrócił do treningów z zespołem. - Jest szansa, że będzie do dyspozycji na kolejny mecz. Przygotowania są jeszcze w toku. Jutro ostatecznie zadecydujemy o osiemnastce meczowej. Kadrowicze wczoraj trenowali indywidualnie, ponieważ późno wrócili. Zaaplikowaliśmy im jedynie trening regeneracyjny. Wszyscy poza wymienioną przeze mnie trójką piłkarzy są gotowi do gry - poinformował szkoleniowiec Widzewa.

Kłopoty kadrowe w linii defensywnej dały się we znaki łodzianom w ostatnim meczu w Zabrzu. W wyniku kontuzji Dudu przesunięty na jego miejsce został Łukasz Broź, dla którego jest już to trzecia pozycja na boisku w przeciągu kilku ostatnich miesięcy. Eksperymentalne ustawienie linii obrony uzupełnili - na prawej stronie Budka oraz para stoperów Bruno-Bieniuk. Pomimo tak dużych niedogodności drużyna Widzewa przygotowuje się na różne warianty. - Mieliśmy taką próbę linii obrony w grach kontrolnych, robiliśmy takie eksperymenty w meczach sparingowych. Wiadomo, że to nie jest do końca to, czego oczekujemy i że tracimy na tym jakościowo. Jesteśmy zmuszeni do przeprowadzania roszad w defensywie, ale cieszę się, że wciąż mamy możliwości. Mam nadzieję jednak, że niedługo sytuacja się unormuje. Przecież sezon dopiero się zaczyna - zauważył trener Mroczkowski.

Znacznie większe powody do zmartwień w związku z defensywą mają piłkarze Podbeskidzia, którzy wrócili z Bełchatowa z bagażem aż sześciu bramek. Jednak zdaniem szkoleniowca Widzewa... - Ten wynik z Bełchatowa to jest przestroga, jaki trudny mecz nas czeka. Każdemu zespołowi może przytrafić się wypadek przy pracy. Nie należy jednak zapominać, ze to groźny zespół, zwłaszcza u siebie. Spodziewamy się, że bielszczanie zmobilizują się i zrobią wszystko, by odwrócić kartę na swoją korzyść. Nie będzie łatwo wywieźć stamtąd dobry wynik - przestrzegł szkoleniowiec klubu z al. Piłsudskiego.

Oglądając ostatni mecz Podbeskidzia, można dojść do wniosku, iż Górale mają poważny problem z defensywną grą przy stałych fragmentach. Dlatego też bardzo możliwe, iż na prawej stronie obrony w ekipie niedzielnych gości pojawi się wysoki i mocny fizycznie Ugochukwu Ukah. - Jest to pomysł, który bierzemy pod uwagę. Ostatecznie nad składem zastanowimy się wtedy, jak będziemy znać przypuszczalny skład Podbeskidzia. Ugo dawno nie grał, wchodzi dopiero do gry po drobnym urazie, więc uważnie przyglądamy się jego poczynaniom - podkreślił trener Mroczkowski. - Na pewno gdzieś to wszystko się układa w naszych głowach. Nie mogę powiedzieć zbyt wiele, bo ułatwiłoby to pracę trenerowi Kasperczykowi. Na pewno przygotujemy jednak niespodziankę. Nie chciałbym jedynie powtórki z Zabrza, gdzie wydarzyły się sytuacje, po których byliśmy zmuszeni dużo rotować składem - dodał szkoleniowiec Widzewa.

Komentarze (0)