Jak bardzo potrzebne było to zwycięstwo, pokazała radość zawodników po ostatnim gwizdku sędziego. W poprzednich dwóch spotkaniach świnoujścianie ewidentnie mieli problemy ze stwarzaniem dogodnych sytuacji. Od początku meczu z Bogdanką z animuszem ruszyli do ataku, jednak szczelna defensywa łęcznian umożliwiała przedostanie się w okolice bramki Sergiusza Prusaka. Kwadrans po rozpoczęciu meczu zdeprymowany tą sytuacją Krzysztof Bodziony zdecydował się na uderzenie z blisko 20 metrów, a piłka powędrowała w samo okienko bramki.
- Wygraliśmy po super strzale Krzysztofa Bodzionego. Bramka stadiony świata. Najważniejsze, że mamy upragnione trzy punkty. Od czasu kiedy grałem w Łęcznej ten zespół na pewno się zmienił. Na dzień dzisiejszy uważam, że na gorsze, ponieważ wygraliśmy - oceniał z uśmiechem na twarzy pomocnik Floty Kamil Stachyra.
Przed rozpoczęciem sezonu trener Krzysztof Pawlak zapowiadał, że jego zespół ma grać efektownie i efektywnie. Jak sam dostrzegł w meczu z Dolcanem, gra dla oka wyglądała ładnie, ale punktów zabrakło. W meczach z Kolejarzem i Bogdanką gra wyglądała trochę mniej widowiskowo, ale na koncie biało-niebieskich znalazły się punkty. - Musimy wyciągnąć wnioski czy fajnie grać i przegrywać, czy grać o wynik - mówił po meczu szkoleniowiec świnoujścian.
Martwić jak na razie może brak strzelanych bramek. Gol strzelony przeciwko podopiecznym Piotra Rzepki był dopiero drugim w tym sezonie. Pierwsza bramka padła z rzutu karnego w meczu z Dolcanem, a egzekutorem był Bodziony.
- Najważniejsze, że mamy trzy punkty. W meczu z Dolcanem graliśmy dobrze, ale na naszym koncie ilość oczek nie wzrosła. Dzisiaj może tak fajnej gry nie było, ale udało się wygrać - komentował po meczu Mateusz Broź.
Teraz przed wyspiarzami walka w Pucharze Polski. We wtorek podopieczni trenera Pawlaka zmierzą się z drugoligową Elaną Toruń. - Do Torunia jedziemy po zwycięstwo i czekać będziemy później na drużynę z ekstraklasy. Na pewno tego spotkania nie odpuścimy - podsumował Broź.