Spodziewam się, że zespół zostanie jeszcze wzmocniony - rozmowa z Radosławem Mroczkowskim, trenerem Widzewa Łódź

Do końca okna transferowego Widzew Łódź planuje pozyskać jeszcze nowych graczy - taką informacją podzielił się z portalem SportoweFakty.pl szkoleniowiec tej drużyny, Radosław Mroczkowski. Trener łodzian opowiada także o ostatnich potyczkach swojej drużyny w lidze, a zwłaszcza o niedawnym remisie z Podbeskidziem Bielsko-Biała.

Paweł Sala: Zanotowaliście trzeci z rzędu remis w lidze, w każdym meczu grając w różnym zestawieniu - choćby w defensywie, o czym wspominał Jarosław Bieniuk. Kiedy nastąpi stabilizacja zespołu, aby ten zaczął odnosić zwycięstwa?

Radosław Mroczkowski: Nie wiem, czy to zależy od stabilizacji. Na pewno wracają zawodnicy po kontuzjach i to dobrze, bo to będzie wówczas nie stabilizacja, ale większa rywalizacja, większe pole manewru. W meczu z Podbeskidziem sobie z tym poradziliśmy. Musieliśmy trochę kombinować szczególnie w defensywie i nie wyszło to źle. Natomiast na pewno to, co chcielibyśmy, czyli zagrać kilka meczy w tym ustawieniu, byłby to nasz atut i tego byśmy sobie życzyli. Obecnie musimy te drobne problemy niwelować i tyle. Szkoda, że nie przekłada się to na wygrane, bo chcielibyśmy w końcu się przełamać i zwyciężyć. Ale jak to mówią - jak na wyjeździe nie możesz wygrać, to przynajmniej nie przegraj. Myślę, że każdy punkt jest cenny i dobrze, że zespół nie przegrywa. Natomiast przy naszym młodym ataku brakuje nam trochę cierpliwości, brakuje bramki. Mam nadzieję, że w kolejnym meczu to się stanie, bo doda to trochę pewności i rutyny. A tego nam brakuje. Może gdybyśmy mieli tam bardziej doświadczonego zawodnika, to byśmy się dzisiaj cieszyli z kolejnego zwycięstwa. Na razie jest tak jak jest - nie ma powodu do narzekań, jak i nie ma powodu do hurraoptymizmu. Gramy dalej, koncentrujemy się teraz na meczu z Polonią i to jest najważniejsze.

W grze Princewilla Okachi'ego dało się zauważyć pozytywne momenty, jednak Nigeryjczyk miał często problemy z wykończeniem akcji.

- Jest to zawodnik, który musi się wkomponować w zespół, musi poznać pewne reguły funkcjonowania gry i to troszeczkę szwankuje. Dajemy mu szansę, bo jest na pewno ciekawym zawodnikiem, ale - tak jak powiedziałem wcześniej - jest jeszcze wiele rzeczy do zrobienia. W jego przypadku na pewno dużo.

Mimo wszystko układ pierwszych meczy sezonu nie był dla was korzystny. Najpierw ciężkie spotkanie z mistrzem Polski, Wisłą Kraków, a później dwa wyjazdy.

- No na pewno. Wyjazdy są zawsze trudne. Szkoda, bo za nami idzie trochę ten pierwszy mecz, gdyż byliśmy bardzo blisko trzech punktów i zwycięstwa, które nam trochę uciekło pod koniec. A później kolejny remis i kolejny. Dobrze jednak, iż nie tracimy pełnej puli, że punktujemy w każdym spotkaniu. I to jest na pewno dla nas pozytywne.

Jak pan ocenia postawę Podbeskidzia, które w I lidze toczyło zacięte boje jeszcze nie tak dawno z Widzewem, a dziś przegrywa w ekstraklasie z Bełchatowem aż 0:6?

- Zdarzył się taki mecz. Ja powtarzam, że każdemu zespołowi może zdarzyć się słabszy dzień. Życzę Podbeskidziu, ażeby już takich spotkań nie mieli. Natomiast w niedzielnym starciu ten skład, który się pojawił, czyli te zmiany dokonane przez trenera Kasperczyka, miały na celu odwrócenie karty. Myśmy się tego spodziewali, że to będzie już inna drużyna, że każdy z zawodników będzie chciał udowodnić, iż to on jest lepszy, a nie jego kolega. Rywalizacja w zespole na pewno pomogła, a nie przeszkodziła i to była też siła i atut bielszczan. Widać było dużą determinację i zaangażowanie. Fajnie, jeżeli będzie się to powtarzało w kolejnych meczach na wynik i na punkty. Tego też trenerowi Kasperczykowi życzyłem na konferencji prasowej po spotkaniu. Natomiast liga rządzi się swoimi prawami i każdy punkt jest bardzo ważny. Na pewno Podbeskidzie w niedzielnym spotkaniu odwróciło kartę i jestem ciekawy, czy w następnym meczu z Zagłębiem zdobędzie punkty. Zawsze jest ciężko, ale jak będą szli w tym kierunku, w którym idą, to sobie poradzą.

Można już - po trzech kolejkach ligowych - mówić o celach Widzewa Łódź na tegoroczny sezon? Czy to jeszcze za wcześnie na składanie deklaracji?

- Myślę, że żaden zespół nie będzie składał takich deklaracji - może poza Legią, Wisłą czy Lechem, bo tam się wymaga zwycięstw i gry w pucharach. My troszeczkę mamy inną sytuację, inaczej podchodzimy do tej rywalizacji. Pewnie, że chcemy wypaść jak najlepiej, nie gorzej niż w poprzednim sezonie, ale jest mała przebudowa jeśli chodzi o nasz skład.

Planujecie wzmocnić jeszcze kadrę przed końcem okna transferowego?

- Tak, planujemy jeszcze jakieś korekty i im bliżej okienka transferowego, to będziemy mówić już o konkretach. Spodziewam się, że zespół zostanie wzmocniony.

Będą to zagraniczni gracze?

- Zobaczymy. Jest kilka takich możliwości. Postaramy się do końca okienka wybrać to, co jest nam w tej chwili potrzebne najbardziej.

W zespole Widzewa jest kilku młodych, uzdolnionych piłkarzy z zagranicy, którzy grają już w reprezentacjach swoich krajów. Po spotkaniu z Podbeskidziem dziennikarze chwalili przynajmniej kilku z nich, a zwłaszcza Gruzina Nikę Dzalamidze, który dał świetną zmianę. Pan na nich stawia, a oni odpłacają się dobrą grą.

- Pewnie, że chcielibyśmy mieć też dobrych polskich zawodników. Dajemy szansę młodym zawodnikom, ale czasami jest tak, że klub musi mierzyć siły na zamiary. Jeżeli można wybierać w ten sposób, to to robimy, idziemy w tym kierunku. Nie patrzymy do końca na pochodzenie zawodników, ale chodzi nam o konkretnych piłkarzy i o to, czy wkomponują się w zespół. Praktycznie do tego, co potrzebujemy, staramy się dobierać kadrę.

Jak pan ocenia derbowego rywala, mianowicie ŁKS Łódź w tym sezonie. Ich sytuacja już teraz jest nieciekawa, a to dopiero początek rozgrywek (0 punktów, 0:11 w bramkach - przyp. red.).

- ŁKS to jest ŁKS. Ja pracuję w Widzewie. Ja nie patrzę w złym kierunku, w końcu to jest łódzki klub. W jakimś stopniu mu kibicuję. Na pewno interesuję się ich wynikami. Chciałbym, aby ŁKS też w tej ekstraklasie się utrzymał i zrobił swoje punkty - w co głęboko wierzę. Natomiast w inny sposób tego nie postrzegam. Na pewno mnie to nie cieszy i nie jestem zadowolony, że w tej chwili Łódzki Klub Sportowy zamyka ligową tabelę.

Źródło artykułu: